Bywa, że do książki przyciąga coś irracjonalnie kuszącego. Dla mnie takim magnesem bywa daleka Północ, surowy krajobraz, zimne wyspy i niewielkie społeczności. „Kobieta ze szkła”, której akcja toczy się w XVII wieku, na Islandii, w odludnym gospodarstwie położonym na skraju niewielkiej osady, idealnie się w te oczekiwania wpisała.
Nie wiem, dlaczego akurat taki krajobraz mnie pociąga najbardziej. Przedkładam go ponad ciepłe morze i sielskie, południowe miasteczka podczas planowania wyjazdów i równie chętnie odwiedzam za pośrednictwem lektur. Może dlatego, że w tym surowym otoczeniu trudniej coś udawać? Wydawać by się mogło, że trudniej ukryć prawdę o sobie w otoczeniu, które bezlitośnie uderza w ludzkie słabości. Jednak bohaterom powieści Caroline Lea się to udaje. Zakładają maski, broniąc się w ten sposób przed bezlitosnym osądem społeczności, która żywi się plotkami, uprzedzeniami i zazdrością.
Jest rok 1686. Rosa mieszka w niewielkiej osadzie, a po śmierci ojca ona i matka popadają w kłopoty. Głodują, nie stać ich na zakup żywności, a bez pomocy mężczyzny nie są w stanie jej zdobyć. Kiedy więc w wiosce zjawia się zamożny mężczyzna, przywódca grupy zamieszkującej oddaloną o cztery dni drogi nadmorską wieś, i znienacka oświadcza się Rosie, dziewczyna go przyjmuje – wbrew obawom matki i podszeptom własnego serca. Musi pożegnać się z chłopcem, z którym łączy ją przyjaźń, a może nawet miłość, i poślubić niepokojąco pobożnego i chłodnego mężczyznę, ale dzięki temu jej matka będzie miała zapewniony byt. Jon, mąż Rosy, jest małomówny i skryty. Po dotarciu do nowego domu Rosa dowiaduje się, że nie wolno jej spotykać się z innymi mieszkańcami osady. Mimo to docierają do niej plotki o poprzedniej żonie Jona, która postradała zmysły i umarła z tajemniczych okolicznościach. Rosa doskonale radzi sobie z prowadzeniem gospodarstwa, ale samotność, burkliwość męża i nocne hałasy, o które nie może nikogo zapytać, sprawiają, że czuje się coraz bardziej osaczona i niespokojna.
Caroline Lea doskonale buduje atmosferę niepewności i zagrożenia. Bardzo, bardzo powoli odkrywa kolejne karty, tak niechętnie, jakby chciała nas otumanić tak samo, jak swoją bohaterkę. Gdzieś poza zasięgiem wzroku czekają mieszkańcy osady, zawieszeni między strachem a chęcią pomocy, między zawłaszczającym ich sumienia chrześcijaństwem, a wciąż żywymi przesądami i wierzeniami. Nie wiadomo, komu można zaufać, nie wiedzą tego zresztą nawet oni sami.
„Kobieta ze szkła” to doskonale napisana powieść historyczna, która nie tylko portretuje XVII-wieczną Islandię, ale też wprowadza nas w świat rządzony przez mężczyzn, w którym kobiety nie miały zbyt wiele siły sprawczej. Rosa, choć pozornie posłuszna i pogodzona z losem, okazuje się jednak równie silna jak mężczyźni, wśród których żyje. Jej relacja z mężem, który potrafi okazać jej przelotną czułość, ale jednak cały czas pozostaje zamkniętym w sobie nieznajomym, zmienia się i stopniowo rozwija. Są sobie obcy, ale nie do końca. Kiedy prawda o losie pierwszej żony Jona wyjdzie wreszcie na jaw, Rosa zostanie poddana ostatecznej próbie.
Świetna, mroczna i niepokojąca lektura, którą postawiłabym na półce obok „Skazanej” Hanny Kent, gdybym nie zdecydowała się na oszczędzanie miejsca na regałach i kupno ebooka.
Carolina Lea "Kobieta ze szkła"
Tłum. Łukasz Małecki
Wydawnictwo Literackie 2020
8 komentarzy
Właśnie na takie książki mam ostatnio ochotę: nieoczywiste, rozgrywające się w historycznej scenerii. Dopisuję do długiej listy książek do przeczytania.
Wciągająca, porywająca.. 🙂 pochłonęłam w dwa wieczory
Recenzja bardzo ciekawa i chętnie zdobędę jakoś tą książkę. 🙂 Przyznam, że nigdy nie zdarzyło mi się czytać książki, której akcja toczy się w tak odległych historycznie czasach i to na Islandii! Najczęściej czytam o terenach bardziej południowych. Właśnie dlatego jestem bardzo ciekawy tej lektury. 🙂
Bardzo fajny wpis, sam kupiłem niedawno kindla i wyszukuje propozycje na niego. Kobieta ze szkła wygląda na dobrą propozycję na maj 🙂 Sam polecam To – Stephena Kinga i Ginekolodzy – Jurgen Thorwald 🙂
kupiłam, przeczytałam i…. jestem w szoku…. rodzaj prozy który uwielbiam, zimno,surowo, oszczędnie a czuć TAKIE napięcie i grozę…. REWELACJA
świetna książka trzymająca napięcie w dodatku rewelacyjna recenzja 🙂 Pozdrawiam serdecznie !
Czekam z niecierpliwością na kolejną recenzję, ale im więcej czasu upływa od tej ostatniej tym bardziej myślę, że może to już koniec tego bloga? Mam ogromną dzieję, że jednak nie.
Pamiętam Miasto Książek na Blox.pl
Ten podział na Zaułki i Uliczki 🙂