Szesnastolatka wraca do domu z obozu koncentracyjnego. Jest upalny, letni dzień, a ona miota między strachem i nadzieją. Dociera do swojej wsi, ale nikt nie wybiega, nie ściska jej, nie wmusza talerza z zupą. Gita boi się, że nikt nie przeżył. Jeszcze nie wie, że tak byłoby dla niej lepiej.
Sąsiedzi, którzy dawniej mówili do niej „panienko”, całowali jej siostrę nad stawem i pracowali u jej ojca, nie widzą w niej cudem ocalałej żydowskiej dziewczynki. Dla nich jest Niemką, zdrajczynią, kolaborantką. Jej krzesło, porcelana z niebieskim wzorem, jej dom – zostały zajęte przez rodzinę stolarza.
Nienawiść, chciwość, a może jedno i drugie tłumią wszystkie inne odruchy. Dawni sąsiedzi biją i kopią dziewczynkę, cudem ocalałą z obozu. Półprzytomną wrzucają do szopy, czekają aż umrze z głodu, nie chcą brudzić sobie rąk morderstwem, przecież nie są tacy, jak naziści. Gita jednak przeżyje, ucieknie. Wbrew sobie, bo do ostatniej chwili ma nadzieję, że się opamiętają. Że zobaczą w niej dziecko, z którym się dawniej bawili.
Radka Denemarková nie poprzestaje na tej, bolesnej i wciąż szokującej historii. Warstwa po warstwie odsłania przed czytelnikiem kolejne aspekty dramatycznej historii Gity. W „Pieniądzach od Hitlera” nie chodzi tylko o wyciągnięcie trupów z czeskiej szafy. Nic nie jest to czarne albo białe, a bohaterka, której z całego serca współczujemy, zmaga się nie tylko z traumą, a właściwie traumami, ale też z gniewem, chłodem, pragnieniem zemsty i przekonaniem, że nikt nie zrozumie tego, przez co przeszła. Stopniowo dowiadujemy się coraz więcej o niej i innych postaciach dramatu, ale cała prawda umyka, zawsze pozostaje coś jeszcze, coś niedopowiedzianego, co mogłoby zmienić nasze postrzeganie. Autorka nie pozwala nam poczuć się bezpiecznie, chce nas zostawić z masą pytań i wątpliwości.
Wyjęłam tę książkę z półki w słoneczny, sierpniowy dzień. Patrzyłam z okna na Czechy i pomyślałam, że to dobry moment na czeską literaturę. Po kilkunastu stronach poczułam, że to lato, ten hamak, kwiaty wokoło są niestosowne. Denemarková powiedziała w wywiadzie, że nie chce, żeby jej książki były deserem po kolacji. Chce, żeby stanęły kością w gardle. I tak właśnie czułam się w trakcie lektury. Szybko o tej książce nie zapomnę.
Radka Denemarkova "Pieniądze od Hitlera" Tłum. Tomasz Timingeriu, Olga Czernikow Oficyna Wydawnicza ATUT 2008
3 komentarze
[…] u Pauliny z bloga Miasto Książek: Radka Denemarkova „Pieniądze od Hitlera” ‒ za późno na kłamstwo, za późno na pra…, […]
Takie powieści zdecydowanie są potrzebne. Ciekaw tylko jestem, czy w Polsce, w obecnym klimacie politycznym, autorka takiej powieści nie ściągnęłaby na siebie uwagi „słusznomyślących”.
[…] Radka Denemarková „Pieniądze od Hitlera”, przeł. Tomasz Timingeriu – zwięzła, mocna opowieść o powojennych losach czeskich Niemców, o tym, jak płynne bywają granice między byciem katem a ofiarą. Po jej lekturze odkurzyłam nawet bloga – tekst na jej temat znajdziecie tutaj! […]