Wiem, że jest mi za dobrze;) Ostatnie dni przesiedziałam na balkonie oraz nad jeziorem, nie mogę więc powiedzieć, żebym się zmęczyła miastem. Z odpoczynku miejskiego przestawiam się jednak na odpoczynek wiejski, i to z przyjemnością, bo tutaj jednak obowiązki różne co chwilę wzywają, a stosik książek zamiast maleć, wciąż rośnie, bo czytanie wolno mi idzie, a pokus przybywa. Od jutra przez tydzień mam zamiar zająć się intensywnie jego zmniejszaniem, bowiem mam nadzieję, że jedynym, co będzie mnie od książek odrywać, będą spacery, zdjęcia, ognisko i gry z dziećmi. Wyjeżdżamy na tydzień w nasze ukochane góry, zaszyjemy się w domku, będziemy palić w kominku, robić ognisko i czytać, czytać, czytać. Nie zdążyłam wprawdzie nawet opisać poprzedniego, włoskiego wyjazdu, ale na pewno to zrobię, wraz z zaległymi i nowymi recenzjami.
Oczywiście wyjazd był dobrym pretekstem, aby jeszcze coś do stosiku dołożyć, i z tego dokładania powstał nagle całkiem nowy stosik. Szczerze mówiąc, aż mi głupio go pokazywać, bo przecież ito ciągłe donoszenie książek jest wręcz nieprzyzwoite. Jak jednak miałam się oprzeć, gdy przechodząc wczoraj koło biblioteki British Council, którą mieli zamknąć z końcem sierpnia, zobaczyłam ogłoszenie, iż biblioteka jakimś cudem zostaje i można znowu wypożyczać, ale przez cały sierpień będzie zamknięta. Po prostu musiałam wejść i coś na sierpień wypożyczyć, sami rozumiecie… Miałam zamiar wziąć jedną, najwyżej dwie książki, ale okazało się, że ponieważ wszyscy czytelnicy musieli oddać wypożyczone książki do końca lipca, a n owych wypożyczać nie można było już od miesiąca, na półkach stoi prawie wszystko, co biblioteka ma na składzie, w tym książki, do których byłam chyba szósta w kolejce! Skusiłam się więc na Charlotte Mendelson "When we were bad", na M. J. Hyland "Carry me down", czyli w polskim tłumaczeniu "Odzyskany", oraz na książkę Tima Wintona, Australijczyka, którego w ogóle nie znam, a który był wśród bookerowych faworytów i który jest podobno jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy australijskich. Książka, którą wypożyczyłam, "Riders", zapowiada się świetnie i chyba po nią sięgnę jako pierwszą. Na koniec dołożyłam sobie E.M. Fostera "A Room with A View", który chcę sobie odświeżyć w ramach wyzwania.
Jakby tego było mało, poszłam do biblioteki osiedlowej po książki dla mamy i oczywiście wpadło mi w ręce kolejne kilka perełek. Do tego mam kolejnych kilka świetnych książek od koleżanek, i oczywiście wciąż sporą część mojego ostatniego stosiku, z którego przeczytałam na razie chyba 4 pozycje tylko. Nie zrobiłam niestety zdjęcia, ale może to i lepiej, bo za dużo tych książek jest zdecydowanie;) Jak ja się cieszę, że będę miała na nie trochę czasu wreszcie! Być może uda mi się coś czasem tutaj umieścić, zwłaszcza, że przyszły tydzień zawiera ważną dla mnie rocznicę, jeśli jednak by mi się nie udało, to życzę Wam jak najbardziej relaksującego tygodnia!:)
No Comments