zaułek kryminalny

Złudzenie

20 listopada 2012

   Od kilku miesięcy nie sięgam po kryminały. Najpierw nie miałam ochoty – było lato, które dla mnie jest porą na lektury innego typu. Wraz z nastaniem jesieni nadeszła ochota na mroczny, skandynawski thriller lub soczysty angielski kryminał. Zaopatrzyłam się w nowe książki Marklund, Edwardsona i kilka nie należących do żadnego cyklu tytułów, ale wzbraniałam się przed sięgnięciem po nie. Wiem, że potrafię wpaść w prawdziwy „ciąg” kryminalny, kiedy połykam jeden kryminał za drugim, nie mając ochoty na nic innego. A tymczasem z moich półek wylewają się wręcz znakomite książki, więc nie jest to najwłaściwszy moment na poddanie się tej słabości.

Wreszcie stwierdziłam, że za oknem jest już na tyle ciemno, a wieczorami na tyle nudno, że nie mogę się dłużej opierać. Żeby jednak nie wciągnąć się zanadto, nie sięgnęłam po Edwardsona (wtedy na pewno przeczytałabym obie jego nowe książki od razu), ale zdecydowałam się dać szansę debiutantowi, Thomasowi Eriksonowi. Przyznam, że sięgając po skandynawskie kryminały i thrillery, przestałam kompletnie zwracać uwagę na opisy z okładki. Jeśli czyta się sporo tego typu literatury, streszczenia z okładek zaczynają wyglądać niepokojąco podobnie. Trup znaleziony gdzieś na odludziu, listy z pogróżkami, zmęczony życiem inspektor/komisarz/dziennikarz, polityk uwikłany w układy z przestępcami, mafia wschodnioeuropejska… Wszystko to już było, u Mankela, Larsona, Nesbø. A mimo to nie ja jedna wciąż sięgam po kolejne skandynawskie tomy z mrocznymi okładkami.

Sekret tych książek leży w ich atmosferze, w tym, jak zręcznie przenoszą nas w swój świat, jak łatwo przychodzi nam polubić bohaterów, zacząć drżeć o ich los, dopingować ich w dochodzeniach. Kto zabił i dlaczego to kwestie, jak dla mnie, drugorzędne, ważniejsze jest wniknięcie w ślad osób prowadzących dochodzenie i obowiązkowe zdziwienie na końcu, że nie udało mi się odgadnąć prawdy. Debiutancki thriller Eriksona, „Złudzenie”, doskonale spełnia moje oczekiwania. Fabuła nie wyróżnia się szczególnie – ot, ktoś wysyła listy z pogróżkami szwedzkim biznesmenom, po czym jeden z nich zostaje w dość spektakularny sposób zamordowany. Jednocześnie pewien niezbyt solidny dziennikarz daje się wmanewrować w zlecenie, które przerośnie jego oczekiwania, zarówno pod względem wysokości zapłaty, jak i towarzyszących mu atrakcji dodatkowych typu zastraszanie, pobicie i szantaż. Opowieść toczy się dwutorowo, a autor dość zgrabnie przeskakuje z jednego wątku do drugiego, coraz wyraźniej wysyłając sygnały, że obie historie w końcu się zazębią. Fabuła zręczna, zagadka dość zawikłana, i brak dłużyzn powodują, że czyta się całkiem przyjemnie.

O tym, że książka jest czymś więcej niż przyjemną lekturą na dwa wieczory, przesądzają portrety bohaterów. Jest ich sporo i wszyscy otrzymują swoje pięć minut. Zarówno szantażowany dziennikarz, Fryderyk, jak i jego brat, komisarz policji, urocza policjantka Nina i teoretycznie główny bohater – Alex King, behawiorysta, stają się tak samo ważni. Swój głos mają także inne zaangażowane osoby i to chyba podoba mi się w „Złudzeniu” najbardziej – lubię oglądać problem z wielu stron, cieszy mnie poznawanie kolejnych bohaterów, a już najbardziej odpowiada mi fakt, że każdego z nich da się lubić. A to nie jest wcale tak częste zjawisko!

Co więcej, Erikson to ambitny pisarz. Nie poprzestał na stworzeniu zgrabnego thrillera – jego książka kryje w sobie tajemnicę, a nie wszystkie odpowiedzi zostają udzielone. Tytułowe „Złudzenie” może dotyczyć nie tylko bohaterów, ale także czytelników – na ile ulegliśmy manipulacji i daliśmy się zwieść? I co właściwie stało się na samym końcu? Jak często wreszcie ulegamy złudzeniom, bo tak nam jest wygodniej? Czy naprawdę chcemy znać prawdę o nas samych i o naszych bliskich? Brak odpowiedzi powoduje, że pytania stają się tym ciekawsze – autor unika banału, daje szansę czytelnikowi, zaskakując go i zbijając z tropu.

O ile więc całość czyta się bardzo dobrze, dopiero po przewróceniu ostatniej strony książka zaczyna w nas żyć – świetny zabieg, który powoduje, że będę niecierpliwie czekać na kolejne powieści Thomasa Eriksona.

Moja ocena: 5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply