Smutne wieści – przeczytałam rano artykuł na gazecie o zamykaniu poznańskich księgarni. Głośna Samotność, wzorowana na Czułym Barbarzyńcy, to księgarnio-kawiarnia, została zamknięta wczoraj. Kapitałka – kultowa poznańska księgarnia, najlepsze miejsce do kupowania książek humanistycznych, przenosi się do małego kiosku obok Collegium Novum, w miejsce, w którym dawniej była zaledwie jej filia. Bookarest, najprężniej chyba działająca księgarnia umieszczona w świetnym punkcie w Starym Browarze przenosi się do mniejszego lokalu, na szczęście w tym samym centrum.
Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Wiele księgarni ma się przecież świetnie. Czy to naprawdę wina tego, że ludzie mniej książek kupują? Podobno sprzedaż książki w Polsce wzrasta. Oczywiście, najwięcej książek sprzedają sieciówki (Empik) i księgarnie internetowe. Z czego to jednak wynika? Przecież nie z cen, które w Empiku są akurat wysokie. Przyznam szczerze, że ja sama w Głośnej Samotności nigdy niczego nie kupiłam. Co więcej, po raz pierwszy byłam tam w zeszłym tygodniu, tylko dlatego, że umówiłyśmy się na kawę z Dededan i chciałyśmy wybrać jakieś książkowe miejsce. W ostatniej chwili. A przecież pracuję zaraz obok i często tamtędy chodziłam. Głośna Samotność wyglądała jednak bardziej jak kawiarnia, a nie jak księgarnia i jakoś nie zachęcała. Jestem przekonana, że większość moich znajomych kupujących książki nigdy tam nie zajrzała, być może nawet nie wiedzieli, że to księgarnia…
Trochę inaczej wygląda sprawa z Kapitałką i Bookarestem. Kapitałka to księgarnia niszowa, nie ma się co oszukiwać. Nie było tam bestsellerów, a jedynie książki akademickie. Bookarest zaś na pewno prosperował lepiej zanim w Browarze otworzył się Empik. Było to jednak główne miejsce spotkań autorskich w Poznaniu, szkoda że teraz będzie ciaśniejsze, bo już dawniej czasem trudno było się zmieścić…
Jak sądzicie, dlaczego takie księgarnie plajtują? Czy jest na naszym rynku miejsce dla prawdziwych kawiarnio-księgarni? Za granica prosperują nie najgorzej… Wydaje mi się zresztą, że Czuły Barbarzyńca też sobie nieźle radzi? Chodzicie do takich miejsc, kupujecie tam książki? Poznaniacy, kupowaliście w którejś z trzech wymienionych księgarń? Dlaczego? Czy to tylko kwestia lokalizacji (Ratajczaka chyba nie jest dobrym miejscem na księgarnię, Mielżyńskiego też nie), czy faktycznie wolimy kupować w necie i w sieciówkach?
Ja praktycznie nie kupuję książek przez Internet, oczywiście poza książkami angielskojęzycznymi, które zamawiam z Book Depository. Kupuję głównie w Arsenale ze względu na program lojalnościowy – mam kartę stałego klienta, która daje mi 10% zniżki na wszystkie książki, a dodatkowo zbieram punkty, które mniej więcej co pół roku mogę wymienić na książkę. Gdyby inna poznańska księgarnia wprowadziła taki program, korzystałabym z niej. W Kapitałce kupowałam sporadycznie, takie książki, których gdzie indziej nie było, też dlatego, że nie jest mi po drodze na Mielżyńskiego. W Bookarescie zaś kupiłam sporo książek, głównie takich, których nie było w innych księgarniach – na Bookarest pod względem zaopatrzenia zawsze można liczyć.
Jak jest w innych miastach? Działają jakieś kawiarnio-księgarnie? Kupujecie w nich? Chodzicie tam na kawę? Sama od lat marzę o prowadzeniu takiego miejsca, chętnie poznam więc Wasze zdanie.
No Comments