dzielnica fikcji

Kto jest prawdziwie obcy?- „Araf” Elif Shafak

5 lutego 2017

Grupka bohaterów powieści Elif Shafak to przedziwna zbieranina. Omar pochodzi z Turcji, studiuje nauki polityczne, ale bardziej interesują go dziewczyny. Jego dwaj współlokatorzy to Amed, pobożny Marokańczyk i pochodzący z Hiszpanii Piyu. Są też dziewczyny – fantastycznie gotująca bulimiczka Alegre oraz uzależniona od czekolady Gail. Dzieli ich niemalże wszystko – temperament, pochodzenie, obsesje i fobie, łączy zaś poczucie wyobcowania.

Elif Shafak dobrze wie, jak to jest być obcym. Choć z pochodzenia jest Turczynką, urodziła się we Francji. Mieszkała w Turcji i w Hiszpanii, tak jak jej bohaterowie studiowała na amerykańskim uniwersytecie i obecnie mieszka w Stanach. Pisze o ludziach, którzy starają się zrozumieć samych siebie, konfrontując się ze światem, który zawsze wydaje się obcy. Rzuceni w obce środowisko boją się tego, jak są postrzegani. Chcą stać się kimś innym, a jednocześnie nie potrafią tego zrobić. W jednej ze scen Abed siedzi w kawiarni i obserwuje dziewczyny w chustach na głowach. Nie potrafi oderwać od nich wzroku, wpatrując się w nie dużo intensywniej, niż inni klienci. Boi się, że się czymś skompromitują, ocenia je niejako w imieniu Amerykanów, którzy wcale nie są nimi zainteresowani, ale też taksuje wzrokiem tych, którzy mogliby je zbyt surowo osądzić.

Najciekawszym i zarazem najbardziej przerażającym symbolem obcości jest język. „Araf” to pierwsza książka, którą Shafak napisała w języku angielskim i widać w niej fascynację autorki wpływem, jaki wywiera na nas komunikacja w obcym języku. Fascynacją tą obdarza także swoich bohaterów. Omar ubolewa, że wyrzekając się swojej ojczyzny, musiał wyrzec się zarazem znaków diakrytycznych w swoim imieniu. W Turcji był Ömerem Özsipahioğlu, w Ameryce stał się Omarem. „To, co dzieje się z imieniem na obcym terytorium, podobne jest do tego, co się dzieje z pokaźną porcją szpinaku w czasie gotowania – do głównego składnika można dodawać nowe smaki, ale jego objętość wyraźnie się kurczy. Takiej właśnie redukcji podlega cudzoziemiec w pierwszej kolejności” – pisze Shafak.

Nie trzeba być jednak cudzoziemcem, żeby zmagać się z własnym imieniem. Gail porzuca swoje prawdziwe imię, z którym nie czuje się dobrze. Zanim wymyśli imię, pod którym ją poznajemy, próbuje innych kombinacji, pożyczając sobie na przykład imię kogoś innego. Wierzy, że nazywając się inaczej, zmienia swój los, chciałaby mieć „możliwość przemianowania wszystkiego dookoła, łącznie z nami samymi”.

Wszyscy bohaterowie „Arafu” zresztą chcieliby być kimś innym, choć nie wszyscy uświadamiają to sobie tak dobrze, jak Omar, który już w samolocie do Stanów przeobrazić się i wypracować w sobie całkiem nowe cechy charakteru. Rozumie, że „będąc cudzoziemcem, nie można już być skromnym sobą” – jest się przedstawicielem swojego narodu, a to zupełnie co innego.

„Araf” to powieść napisana w 2004 roku, a jednak wydaje się dzisiaj wyjątkowo aktualna. Shafak udowadnia, że poczucie wyalienowania ze społeczeństwa nie musi dotyczyć tylko emigrantów. Jeszcze trudniej jest czuć się obcym w swoim własnym kraju. Wstrząsająco aktualne wydają się rozważania Omara:

„Kto jest prawdziwie obcy – ten, kto mieszka za granicą i wie, że jego prawdziwy dom znajduje się gdzie indziej, czy ten, kto wiedzie żywot obcego we własnym kraju i nie ma swojego miejsca na ziemi?”

Być może właśnie teraz, w czasach, w których nacjonalizm zaczyna dominować w tak wielu krajach, także w Ameryce, warto czytać powieść Shafak? Nie jest to jej najlepsza książka. Za dużo w niej wątków pobocznych, niektóre sceny wydają się zbędne, część rozważań ociera się o pretensjonalność. Jednocześnie nie sposób od czasu do czasu nie zatrzymać się na dłużej, kiedy wyjątkowo poruszająca scena lub trafne sformułowanie wytrącą nas na chwilę z równowagi i każą zastanowić się nad tym, na ile sami potrafimy być sobą w miejscu, w którym przyszło nam żyć.

 
Moja ocena: 4.5/6
Elif Shafak "Araf"
Tłum. Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo Znak 2017

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply