na zakupach

Półki pilnie potrzebne

26 maja 2011

Bardzo dziękuję za sugestie dotyczące Londynu, które zostawiliście w komentarzach po poprzednim postem! Wszystkie zapisałam i do części się zastosowałam, resztę zostawiam na kolejny wyjazd. Było, rzecz jasna, cudownie. Wiem, że Londyn nie ma tylu miłośników, co inne europejskie stolice, Rzym czy Paryż choćby. A przecież to także niezwykłe miasto, w którym ślady historii są wszędzie, na każdym kroku. Miasto przyjazne i kulturalne, pełne wspaniałych parków i cichych uliczek. Miasto, w którym większość muzeów jest za darmo, pomimo iż można w nich zobaczyć arcydzieła znane na cały świat. Miasto przyjazne i otwarte na inność, w którym na karaibskim lub azjatyckim targu można zobaczyć prawdziwego angielskiego dżentelmena z parasolem. No, a przede wszystkim, to najbardziej chyba rozkochane w książkach i czytaniu miasto świata!

Udało nam się odwiedzić kilka mniej znanych atrakcji londyńskich – trzy rezydencje, które niegdyś były wiejskimi domami letnimi dla arystokratycznych rodzin, a teraz, choć znajdują się w granicach gwarnego miasta, nadal są ostojami ciszy i zachowują swój sielski charakter. Przemierzyłyśmy też dzielnicę Hampstead, wypatrując śladów literatów, którzy ją zamieszkiwali. W środku nocy wracałyśmy przez całe miasto z odwiedzin u blogowej koleżanki Dabarai, i oczywiście byłyśmy na spotkaniu z Paulem Theroux, które było głównym celem wyjazdu. O niezliczonych antykwariatach i księgarniach nawet nie wspomnę;)

Bardzo się tym razem ograniczałam w książkowych zakupach, zdecydowanie za bardzo i już tego żałuję;) Aczkolwiek kiedy wyjęłam wszystkie książki z torby, to U doznał lekkiego szoku, więc może to i lepiej, że część książek, które chciałam kupić, jednak zostawiłam;) Trzeba to było zrobić bardziej dyplomatycznie i wyjmować po trochę, ale i tak by się wszystko na blogu wydało;)

Dalsze relacje i opowieści oczywiście nastąpią, gdy tylko przygotuję zdjęcia, a tymczasem przyznam się, co tym razem przywiozłam (kot tym razem stosiku nie zaszczycił).

Od lewej od dołu:

Jane Austen „Catharine and other writings” – brakowała mi wczesnych tekstów Austen.

William Fiennes „The Snow Geese”– liryczna opowieść o wędrówce ze stadem dzikich gęsi. Autor przemierzył z nimi trasę z Teksasu do Arktyki.

M. Dorothy George „London life in the eighteenth century”– właściwie już to czytałam, pożyczone z biblioteki, ale chciałam mieć swój egzemplarz.

Sarah Fielding „The Governess” – do cyklu Pierwsze pisarki, mało znana siostra bardzo znanego pisarza, Henry’ego Fieldinga.

Paul Theroux „The Happy Isles of Oceania”  – kupiona z powodu recenzji Młodej pisarki.

Lorrie Moore „A Gate at the Stairs” – finalistka Orange Prize 2010, o młodej dziewczynie z amerykańskiej prowincji, która wyjeżdża do większego miasta i zaczyna pracę jako niania.

Susan Abulhawa „Mornings in Jenin”– saga rodzinna z Palestyny, kupiona z powodu recenzji Chihiro.

Paul Theroux „The Tao of Travel”– najnowsza książka Theroux, której poświęcone było wtorkowe z nim spotkanie.

Alberto Manguel „A Reading Diary”– jeden z ulubionych autorów książek o książkach pisze oczywiście o swoich ulubionych książkach.

Prawa strona od dołu:

Adrian Tinniswood „Life in the English Country Cottage” – od dawna chciałam to przeczytać, a najlepiej mieć, a w wypożyczalni międzybibliotecznej nie mogłam się doprosić.

„The Illustrated Virago Book of Women Travellers”– piękny prezent od Chihiro, dziękuję bardzo!

Janet Todd (ed.) „The Collected Letters of Mary Wollstonecraft” – listy zebrane Mary Wollstonecraft, pod znakomitą redakcją.

Paul Theroux „Dark Star Safari. Overland from Cairo to Cape Town”– kolejna książka Theroux, tym razem o podróży przez Afrykę.

Ann Weisgarber „The Personal History of Rachel DuPree” – kolejna nominacja do Orange Prize, powieść o żonie pioniera na zachodzie Stanów Zjednoczonych.

Dale Spender „Mothers of the Novel”– pisałam już o tej książce wcześniej, czytałam ją w Chawton i bardzo się cieszę z własnego egzemplarza.

Alberto Manguel „The Library at Night” – kolejna książka Manguela, tym razem eseje o bibliotekach i ich historii.

Richard Holmes „Footsteps. Adventures of a Romantic Biographer”– autor największej i najwspanialszej biografii S. T. Coleridge’a, jeden z najlepszych współczesnych biografów, pisze o przygodzie, jaką było podążanie śladami wielkiego poety.

Evie Wylde „After the Fire, A Still Small Voice”– nie wiem kompletnie nic o tej książce, kupiłam ją z polecenia Chihiro i Dabarai. Na okładce widzę, że zdobyła John LLewellyn Rhys Prize i była finalistką Orange Prize for New Writers. Powieść australijska, jestem jej bardzo ciekawa.

Nie kupiłam kilku książek, które planowałam kupić, ale zapewne zamówię je z Book Depository lub z Amazon. Póki co na pewno mi lektur nie zabraknie:) Tlko gdzie ja je postawię? Muszę chyba znowu kupić regał… Które tytuły Wam szczególnie wpadły w oko?

 

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply