Jeden wieczór spędziłam nad „Dziewczyną z wybrzeża”, której autor Pramoedya Ananta Toer jest od lat kandydatem do Nobla. Jak dowiadujemy się pod koniec, jest to opowieść o babce pisarza oparta na prawdziwej historii. Młoda dziewczyna urodzona w wiosce rybackiej zostaje „żoną” arystokraty z miasta. Nie wie, że jej małżeństwo jest tylko na próbę, że gdy tylko powije dziecko, zostanie oddalona do rodzinnej wsi. Nie jest przygotowana do samotnego życia w złotej klatce, ale przystosowuje się i dojrzewa. Życie „próbnej żony” uwrażliwia ją na niesprawiedliwość społeczną i daje siłe do tego, aby przeciwstawić się woli swojego męża i pana, chociaż na krótką chwilę.
„Dziewczyna z wybrzeża” jest z książce bezimienna, podobno zresztą Toer nigdy nie poznał imienia swojej babki. Ta bezimienność czyni z niej bardziej postać symboliczną, niż realną. Cała historia nosi znamiona przypowieści lub baśni. Opowiedziana jest bardzo delikatnym, wysmakowanym językiem, czasem jednak jak dla mnie styl jest zbyt uproszczony i skrótowy. Bohaterka jest przedstawiona bardzo jednostronnie, jako osoba właściwie bez wad, bystra i świetnie się adaptująca. Jej mąż Bendoro nie istnieje właściwie, nie wiemy nic o jego uczuciach czy przemyśleniach. Żadna inna postać nie jest także pogłębiona psychologicznie. Chciałabym dowiedzieć się więcej o przyczynach różnych zdarzeń, niestety autor nie wnika w temat, zostawia jedynie sprawnie napisaną, nieco czarodziejską bajkę. Bardzo niewiarygodny jest także wątek sensacyjny zamachu na życie dziewczyny.
Tym, co mnie urzekło w książce, jest kontekst. Życie na Jawie w XIX wieku, podziały społeczne, istnienie arystokracji, napady piratów – nie miałam o tym wszystkim pojęcia. Moja wyobraźnia została pobudzona na tyle, że chętnie przeczytam na ten temat coś więcej. Toer napisał ponad 30 książek, więc jest w czym wybierać. Podobno „Dziewczyna z wybrzeża” jest pierwszą częścią trylogii, którą pisał ponad 10 lat, niestety, tomy drugi i trzeci zostały zniszczone bezpowrotnie przez reżim wojskowy w Indonezji.
„Dziewczyna z wybrzeża” to przyjemna i lekka lektura, godna polecenia ze względ na oryginalną scenerię i temat, ale nie jest to zbyt bogaty psychologicznie portret kobiecy, raczej nieco alegoryczna, nieco propagandowa bajka, którą jednak można spokojnie polecić.
No Comments