Zgadnijcie, jakie zdanie słyszę najczęściej od bliższych lub (zwłaszcza) dalszych znajomych, gdy w rozmowie ktoś wspomina o moim blogu… Z pewnością niektórzy z was wiedzą – ci, którzy sporo czytają słyszą to z pewnością często. „Nie wiem, skąd ty masz czas na czytanie.”
I jak tu odpowiedzieć? Młode mamy, zapracowane koleżanki, imprezujący studenci – wszyscy zgodnie twierdzą, że nie mają na nic czasu. I aż głupio powiedzieć, że ja mam. Ale tak jest. Mam czas dla siebie i mam czas na książki, i to pomimo iż: a) pracuję na półtora albo i więcej etatu, w zależności od roku; b) piszę doktorat; c) mam dziecko; d) mam hobby; e) prowadzę całkiem aktywne życie towarzyskie. Kiedy więc słyszę to sakramentalne pytanie, albo zbywam je śmiechem, albo odpowiadam zgodnie z prawdą, że czas po prostu mam i wiem, że nikt w tę odpowiedź nie wierzy.
Dlaczego więc tyle osób nie ma czasu na czytanie, podczas gdy inni potrafią go znaleźć bez problemu? Wydaje mi się, że kluczem do odpowiedzi jest kwestia naszych priorytetów. Jeśli naprawdę chcemy czytać, jeśli nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez słowa drukowanego, to czas po prostu musi się znaleźć. Tak jak znajduje się czas na jedzenie, mycie, spanie. Czasem więcej, czasem mniej, czasem faktycznie można nie mieć czasu kompletnie na nic, na sen, na seks, ale gdy się kocha książki, to taki stan zawsze jest przejściowy. Co jednak z osobami, które zasadniczo lubią czytać, ale jakoś zagubiły się w natłoku codziennych obowiązków i nie potrafią wrócić do codziennych lektur? Czy możliwe jest odzyskanie czasu na lekturę, lub ogólnie czasu dla siebie? Moim zdaniem jak najbardziej. Można to zrobić zarówno uciekając się do prostych tricków, jak i wprowadzając w życie poważny plan zarządzania własnym czasem. Postanowiłam spisać parę sposobów tak dla innych, jak i dla siebie, chociaż bowiem potrafię znaleźć czas na książki, to zazwyczaj brakuje mi go na parę innych czynności;)
1. Zidentyfikuj tzw. pożeracze czasu i wyeliminuj je. Przede wszystkim – wyłącz telewizor. Oglądanie telewizji zabiera nieprawdopodobnie dużo czasu. W naszym domu telewizor jest prawie zawsze wyłączony. Oglądamy czasem filmy i seriale, ale tylko na płytach. Włączamy je, gdy mamy na nie czas i ochotę, nie uznajemy natomiast włączonego telewizora w tle, skakania po kanałach i zabijania nudy przed telewizorem. Właściwie moglibyśmy w ogóle nie mieć telewizji, gdyby U nie był zapalonym kibicem i nie oglądał rozmaitych transmisji sportowych, które na szczęście w najmniejszym stopniu mnie nie pociągają.
2. Wyłącz komputer. Ten punkt jest już dla mnie trudniejszy. Internet, a zwłaszcza blogi, to mój główny złodziej czasu. Włączony komputer kusi. Wydaje się, że sprawdzenie poczty czy facebooka zajmie tylko chwilkę, zaglądamy więc kilka razy dziennie, nie zauważając nawet, że mijają całe godziny. Ograniczenie czasu spędzanego w sieci jest moim postanowieniem noworocznym. Po przejrzeniu wszystkich stron, na które chciałam zajrzeć, zaczęłam wyłączać komputer – ponowne włączenie go jest mało kuszące, łatwiej sięgnąć po książkę.
3. Wykorzystaj swój zegar biologiczny. Nasza wydajność podlega w ciągu doby wielu wahaniom. Jedni są typowymi sowami, inni, jak moja rodzina, skowronkami, najlepiej pracującymi rano. Jeśli poznasz swój dobowy rytm, postaraj się czynności ważne i skomplikowane wykonywać wtedy, gdy twoja wydajność jest najwyższa. Gdy czujesz, że twoja koncentracja spada, odpuść – odpręż się, zrób coś rutynowego, lub poczytaj. I chociaż każdy człowiek funkcjonuje według własnego rytmu, warto wiedzieć, że zazwyczaj nasza pamięć krótkoterminowa jest najlepsza rano, a umysł pracuje najsprawniej koło południa. Poziom koncentracji spada w czasie wykonywania pracy, więc co jakiś czas musimy przeznaczyć chwilę na przerwę i relaks. Wykorzystując nasz własny rytm, spędzimy mniej czasu na codziennych czynnościach, tym samym oszczędzając go na przyjemności.
4. Warto poznać związaną z tym tzw. zasadę Pareto, lub inaczej, podobno bardziej poprawnie, zasadę 80/20. Włoski ekonomista Pareto zaobserwował kiedyś, że 20% czasu zużywamy na osiągnięcie 80% efektów, i odwrotnie, 80% czasu zużywamy na czynności, które odpowiadają 20% naszej efektywności. Analizując własny plan dnia można łatwo zorientować się, które czynności wchodzą w skład tych 80%, i na których efektach najbardziej nam zależy. Być może ta wiedza pomoże nam zużyć mniej czasu na osiągnięcie tych 20% efektów?
5. Wykorzystuj nawet krótkie chwile niezagospodarowanego czasu. Nieprzerywany czas na czytanie bywa luksusem. Jeśli akurat nie jesteśmy w stanie sobie na niego pozwolić, czytajmy chociaż chwilami. Takie chwile pomagają wrócić do nawyku czytania tym, którzy go stracili. Noś zawsze książkę przy sobie. Czytanie w autobusie czy pociągu jest oczywistością, ale chwilę na lekturę można znaleźć w różnych nietypowych miejscach. Ja na przykład czytam czekając na córkę na basenie, czekając na tramwaj na przystanku, a nawet gotując obiad.
6. Przekonaj się do audiobooków.
7. Czytaj dzieciom. Nie śmiem zaproponować czegoś więcej – głośnego czytania pozostałym członkom rodziny, ale mam przyjaciół, którzy czytają sobie na głos. Trochę im tego zazdroszczę, ale niestety pracuję głosem i muszę go oszczędzać, więc takiego zwyczaju nawet nie próbuję wprowadzić we własnym domu.
8. Połóż się kilkanaście minut wcześniej niż zwykle i poczytaj w łóżku. Jest z tym jednak związane ryzyko – jeśli książka cię wciągnie, nie skończy się na kilkunastu minutach…
9. Nie bój się rosnących stosików nieprzeczytanych książek. Zawsze będziesz mieć pod ręką duży wybór interesujących książek, które będą kusić i motywować.
10. Nie zmuszaj się do kończenia książek, które ci się nie podobają. Moim zdaniem szkoda czasu na lekturę czegoś, co nie do końca nam przypada do gustu, jest przecież tyle innych książek na świecie.
11. Jeśli nie udaje ci się znaleźć czasu na czytanie spontanicznie, zaplanuj go. Znajdź czas i miejsce, które będą tylko twoje i przeznaczone tylko na czytanie. Pomocne mogą być też określone rekwizyty, zawsze takie same, wprawiające nas w odpowiedni nastrój. Ja czytam codziennie wieczorem, gdy moja rodzina już śpi (tak się szczęśliwie dla mnie składa, że wszyscy zasypiają dużo wcześniej ode mnie). Siadam wtedy w fotelu pod lampką, podkręcam lekko grzejnik, i czytam. W lecie czytam w niedzielne popołudnia na balkonie, na nagrzanym od słońca parapecie.
12. Pozbądź się poczucia winy, gdy sięgasz po książkę. Wiele osób, moim zdaniem zwłaszcza kobiet, czuje się źle siadając w fotelu z książką, gdy w łazience leży na przykład sterta niewyprasowanego prania lub coś innego czeka na zrobienie. Pranie może czasem poczekać, można też nie wyszorować kafelek w łazience, a nawet, o zgrozo, od czasu do czasu zamówić pizzę zamiast gotować. Czytanie jest równie ważne jak wszystkie te czynności, i to nie tylko dlatego, że każdy potrzebuje czasu dla siebie, czasu spędzonego na swój ulubiony sposób. Czytanie poszerza nasze horyzonty, może pobudzić nas do refleksji, które sprawią, że będziemy lepszymi rodzicami, partnerami, lepszymi ludźmi. Czytanie poprawia nam humor, sprawia, że jesteśmy odprężeni, a przez to milsi dla innych. Czytanie nas rozśmiesza, przywołuje wspomnienia, zmusza nasze szare komórki do pracy. Czytając, dajemy dobry przykład naszym dzieciom – czyż to nie jest znakomity pretekst?
Macie swoje sposoby? Macie czas na czytanie? Jeśli tak, to jak go znajdujecie? Podzielcie się swoimi refleksjami i trickami, mnie także się przydadzą, bo chociaż czas mam, to czasem przydało by się go jednak więcej, zwłaszcza gdy do książek czytanych dla przyjemności muszę dołożyć cała stertę tych, które muszę przeczytać. I co ciekawe, na nie jakoś zdecydowanie trudniej jest mi znaleźć czas.
A teraz wybaczcie, ale mój czas przeznaczony na blogowanie się skończył. Idę poczytać.
No Comments