Z pewnością są takie książki, o których słyszycie od lat, chcielibyście je przeczytać, ale są trudne do zdobycia i mimo wielu prób, nie udaje się ich znaleźć. Jeśli wiecie, o czym mówię, możecie sobie wyobrazić moje podekscytowanie, gdy podczas ostatniej wizyty w bibliotece mój wzrok padł na książkę – widmo, nie do zdobycia, która z tej biblioteki rzekomo wiele lat temu zginęła. Niepozorna, wydana w serii, która nigdy by mnie nie zainteresowała, a jednak rzuciłam się na nią z prędkością, która aż mnie zawstydziła. Książka, która uczyniła autorkę sławną, która wzbudziła mnóstwo kontrowersji – „Kwiaty na poddaszu” V.C. Andrews.
Ach, z jaką ciekawością ją otwierałam!
„Kwiaty na poddaszu” to historia pewnej rodziny. Piękna mama, kochający tatuś i czwórka dzieci: Chris, Cathy i bliźniaki- Cory i Carrie. Żyją jak w bajce, niezbyt bogato, ale niczego im nie brakuje. Niestety, jak to w bajkach bywa, sielanka kończy się, ukochany tatuś ginie, zaś śliczna mamusia okazuje się skrajnie niezaradna i nie potrafi zapewnić rodzinie utrzymania. Postanawia wrócić do rodziców, bogaczy żyjących w ogromnym domu. Jest jednak pewien problem – w momencie ślubu została wydziedziczona i musi się bardzo postarać, żeby ojciec przyjął ją z powrotem. W dodatku stary ojciec nigdy nie ma pojęcia o istnieniu dzieci i nie zanosi się na to, że mógłby je zaakceptować. Matka wraz z oschłą babką postanawiają więc ukryć dzieci w jednym z licznych pokoi do czasu, aż dziadek wybaczy ich całej rodzinie. Początkowo ma to być tylko kilka dni…
„Kwiaty na poddaszu” to baśń, okrutna, przerażająca i niezwykle wciągająca. Dzieci mają dostęp do ogromnego, zakurzonego strychu, który staje się ich jedynym placem zabaw. Nie mogą odsłaniać zasłon, spędzają czas w ciemności, odizolowane od świata. Odwiedza ich tylko okrutna babka i roztrzepana matka, która w dodatku wydaje się nie mówić całej prawdy. W dodatku oni sami zaczynają dostrzegać dziwne zmiany w swoim zachowaniu. Zwłaszcza dotyczy to najstarszej dwójki. Dorastają, ich ciała się zmieniają. Muszą też coraz częściej pełnić rolę rodziców wobec bliźniaków, które powoli zapominają o innym życiu. Brat z siostrą niebezpiecznie zbliżają się do siebie…
Narratorką jest Cathy, początkowo kilkuletnia, stopniowo dorastająca i dojrzewająca. To jej oczami oglądamy wszystkie przerażające sceny, to jej głosu, zagubionego i niewinnego, słuchamy. Ten prosty zabieg narracyjny powoduje, że lektura tej książki wyczerpuje emocjonalnie, czujemy się jak przekręceni przez wyżymaczkę. I nie przeszkadza nam, że postaci są płaskie, czarne lub białe. W baśni jest to dopuszczalne. W baśni dzieją się straszne rzeczy, Czerwony Kapturek jest zjadany przez wilka, małe dzieci są wywożone do lasu i zostawiane, dorośli są okrutni, świat zły, a mimo to wszystko kończy się dobrze. Czy jednak zawsze? I za jaką cenę?
„Kwiaty na poddaszu” nie są wybitną książką. Nie jestem pewna, czy jest to choćby dobra książka. Autorka doskonale jednak potrafi grać na emocjach, budując przy tym nastrój grozy. Warto tę książkę przeczytać, chociaż obawiam się, że jest to jednak z tych powieści, które będą się przypominały podczas bezsennych nocy. Ciekawa jestem kolejnych części cyklu, nie tak słynnych jak pierwszy tom, ale równie popularnych.
Polecam, jeśli uda Wam się zdobyć!
Moja ocena: 4.5/6
No Comments