dzielnica fikcji

Lektury na ostatnie dni wakacji

24 sierpnia 2017

Mam nadzieję, że nie dziwi was moje długie milczenie w środku lata? Jak co roku, kiedy wyjeżdżam, nie piszę, a nawet za dużo nie czytam! W lipcu myślami byłam na Antarktydzie, tłumacząc mroźny reportaż, po czym bez żadnej aklimatyzacji przeniosłam się zarówno myślami, jak i ciałem na pustynię i przez trzy tygodnie odkrywałam piękno i skomplikowaną sytuację Namibii. Czytałam nocami, głównie reportaże i książki historyczne o kolonializmie, kiedy więc dotarło do mnie, że zmęczyły mnie te ciężkie tematycznie lektury, a w dodatku smutno mi z powodu końca ekscytującej podróży, postanowiłam sięgnąć po coś przyjemnego. A ponieważ przykry dla wielu koniec wakacji się zbliża, podzielę się dobrem, które odkryłam – może wam też przyda się coś podnoszącego na duchu w tych ostatnich dniach sierpnia?

Na pierwszy ogień książka, na której polskie wydanie czekałam z niecierpliwością. Bardzo rzadko bowiem zdarza się, że powieść dla dzieci zdobywa główną nagrodę Costa, czyli tytuł Costa Book of the Year. Poprzednio ta sztuka udała się Philipowi Pullmanowi, który dostał Costę za „Złoty kompas” w 2001 roku, zaś Frances Hardinge powtórzyła ten wyczyn w 2015, choć prawie nikt na nią nie stawiał, bo wśród konkurentów do tytułu była Kate Atkinson (za „Boga pośród ruin”) i Andrea Wulf (za doskonałego „Człowieka, który zrozumiał naturę”). Wyróżniono jednak „Drzewo kłamstw” i choć nadal uważam, że biografia Humboldta autorstwa Wulf to dzieło wybitne, po lekturze książki Hardinge ze współczuciem pomyślałam o jurorach, którzy mogli wybrać tylko jeden tytuł.

„Drzewo kłamstw” jest bowiem czymś więcej, niż tylko zwykłą powieścią o nastolatce, która próbuje rozwikłać tajemnicę śmierci własnego ojca. Ta książka kryje w sobie wiele warstw i wiele znaczeń. Bohaterką jest czternastoletnia Faith, która marzy o tym, żeby zostać przyrodniczką. Pechowo dla niej, urodziła się w epoce wiktoriańskiej, jej przeznaczeniem nie jest więc kariera naukowa, ale los żony i matki. Kiedy ojciec Faith, badacz skamielin, ginie w tajemniczych okolicznościach, dziewczyna postanawia dowiedzieć się, czym się naprawdę zajmował. Przy okazji dążąc do wyjaśnienia zagadki jego śmierci, znajduje przedmiot badań i obsesji, który ją również opęta swoim urokiem.

Faith to stojące na progu dorosłości dziecko – chciałaby nosić dłuższe sukienki, chciałaby być traktowana poważnie. Czasami jest dopuszczana do świata dorosłych, czasem zaś z niego brutalnie wypychana, tym bardziej, że jest dziewczyną. Odkrywając naturę prowadzonych przez ojca badań, staje na progu świata ponadnaturalnego. Jej rozdarcie pogłębi się – rzeczywistość i świat dorosłych będą co i rusz odciskać swoje piętno, jednak nie dająca się wytłumaczyć w racjonalny sposób tajemnica zatrzyma ją niejako (symbolicznie) na progu dzieciństwa. Dopiero, kiedy w toku prowadzonego przez siebie śledztwa zapędzi się za daleko i zrozumie, jakie mogą być konsekwencje, przekroczy niewidzialną granicę.

To nie tylko książka o dorastaniu, to także opowieść o podążaniu za swoimi marzeniami i cenie, którą się za to płaci, o byciu kobietą w zdominowanym przez mężczyzn świecie, o geologii i dinozaurach. Przeczytajcie i podzielcie się swoją opinią!

Katherine Webb zauroczyła mnie swoją pierwszą powieścią. Mam wrażenie, że w międzyczasie przegapiłam jakąś kolejną powieść, kiedy jednak zobaczyłam w zapowiedziach „Angielkę„, wiedziałam, że to będzie dobra lektura na lato. Niestety, zaczęłam ją czytać przed samym wyjazdem i choć planowałam, że zabiorę ją do samolotu, na lotnisku zorientowałam się, że zostawiłam książkę na kanapie… Musiałam więc czekać aż trzy tygodnie na to, żeby poznać zakończenie historii dwóch kochających przygody i podróże kobiet.

Oman fascynuje mnie od dawna, odkąd zobaczyłam zdjęcia w jakimś brytyjskim czasopiśmie, w czasach, kiedy wyjechać za granicę nie było łatwo, a angielską prasę można było wziąć w ręce tylko w czytelni British Council. Bohaterka powieści Webb, Jean Seabrook, również marzyła o wizycie w Arabii. Są lata pięćdziesiąte, a ona przyjeżdża do Maskatu z głową pełną wizji przygód i niebezpieczeństw. W Omanie udaje jej się poznać swoją idolkę – leciwą już podróżniczkę Maude, która jako jedna z pierwszych kobiet z Zachodu przemierzała arabskie pustynie. Spotkanie nie idzie jednak po myśli Jean. Maude jest zgorzkniała i cyniczna, a Jean jest zdruzgotana. Wkrótce jednak okazuje się, że spotkanie przynosi owoce, a Jean zostaje wplątana w coś, czego nie rozumie.

Podobnie jak debiutancka powieść Webb, akcja „Angielki” toczy się na dwóch planach czasowych – w latach pięćdziesiątych XX wieku i na przełomie wieku XIX i XX. Kolejne rozdziały przeplatają się, a my poznajemy kolejne elementy układanki. Całość oczywiście zazębi się na końcu, kiedy to wyjaśnione zostaną wszystkie tajemnice.

Nie ma w tej książce może nic szczególnie oryginalnego, a jednak to właśnie taka powieść, którą doskonale czyta się latem. Jest w niej tajemnica i napięcie, jest baśniowy klimat, jest powiew przygody. Oman jest tu miejscem egzotycznym i baśniowym, zaś obie bohaterki są pełne życia, choć całkowicie różne. Jean jest bardziej denerwująca – jest chaotyczna i niezbyt pozbierana, w przeciwieństwie do doskonale wiedzącej, czego chce Maude, która z kolei bywa mało sympatyczna. Pierwowzorem dla postaci Maude była Gertrude Bell – brytyjska podróżniczka, aczkolwiek cała historia jest oczywiście fikcyjna.

Całość czyta się doskonale, a choć niektórych zwrotów akcji łatwo się domyśleć, autorka potrafi uciec od sztampy. Przyjemna i bardzo odprężająca lektura!

I na koniec powieść kompletnie zwariowana i na pewno nie dla każdego! „Moja Lady Jane” to alternatywna wersja historii lady Jane Grey, która na dziewięć dni została królową Anglii, po śmierci jedynego syna Henryka VIII, Edwarda. Jej panowanie zakończyło się tragicznie, jako że została wraz ze świeżo poślubionym małżonkiem ścięta w Tower.

Trzy autorki powieści dla młodzieży postanowiły, że napiszą bardziej optymistyczną wersję tej historii. Skoro i tak zmieniały bieg wydarzeń, postanowiły pójść na całość. W ich wizji Anglia Tudorów podzielona jest nie z powodu religii, ale dlatego, że część społeczeństwa potrafi zmieniać się w zwierzęta. Ci, którzy tej zdolności nie posiedli, nazwali się Nieskalanymi. Nieskalani boją się tych, którzy nie są całkiem zwyczajni, potrafią więc ich dyskryminować, a nawet mordować. Najbardziej zagorzałą Nieskalaną jest najstarsza córka Henryka VIII, Maria, która będzie chciała wymordować ich tak wielu, że zasłuży na miano Krwawej Mary.

Lady Jane nie ma nic przeciwko zmienianiu się w zwierzęta. Najbardziej interesują ją książki, nie ma ochoty ani na zostanie królową, ani (tym bardziej) na zamążpójście. Nie wie też, że los obdarzy ją znienacka małżonkiem, który całe dnie spędza pod postacią zwierzęcia.

Brzmi dziwnie? Być może, na szczęście „Moja Lady Jane” to książka napisana tak lekko i z tak uroczym przymrużeniem oka, że wszystko można jej wybaczyć. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron przyjmujemy z uśmiechem wszystkie szalone pomysły autorek i po prostu doskonale się bawimy. Ja przynajmniej ubawiłam się pierwszorzędnie i chętnie przeczytałabym więcej równie zabawnych książek. To idealna lektura na wczesnojesienną chandrę, kiedy dotrze do was, że letnie wieczory ustępują miejsca wrześniowym ciemnościom, i znowu co rano trzeba wstawać do szkoły (lub budzić dzieci).

A jako że sama przeczytałam już wszystkie powyższe tytuły, nie obrażę się, jeśli polecicie mi coś lekkiego i wciągającego, czym sama będę się ratowała w chwilach słabości!

 

 
Frances Hardinge "Drzewo kłamstw"
Tłum. Krzysztof Mazurek
Wydawnictwo Czarna Owca 2017
Moja ocena: 6/6


Katherine Webb "Angielka"
Tłum. Olga Siara
Wydawnictwo Insignis 2017
Moja ocena: 4.5/6


Cynthia Hand, Brodi Ashton, Jodi Meadows "Moja Lady Jane"
Tłum. Maciej Pawlak
Wydawnictwo SQN 2017
Moja ocena: 4.5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply