Muszę trochę pomarudzić – za dużo się w tej chwili dzieje, za dużo mam na głowie. W pracy najgorszy okres. Sesja się już na dobre rozkręca i na przykład dzisiaj egzaminowałam do 21. Nie należę do nocnych marków, 23 to dla mnie graniczna pora, żeby cokolwiek jeszcze kojarzyć, więc praca do 21 to dla mnie koszmar… W dodatku teraz czeka mnie jeszcze sporo pakowania i różnych innych drobiazgów, ponieważ o 5 rano jedziemy pod Warszawę, gdzie organizujemy festiwal fotografii. Czeka mnie więc kolejny dzień na nogach, w ciągłym napięciu, aczkolwiek to już na pewno będzie napięcie przyjemniejsze niż to podczas egzaminów…
Nie mogę więc powiedzieć, abym w związku z tym miała dużo czasu na czytanie. Jakiś czas oczywiście zawsze znajduję, nie rozumiem, jak można inaczej, ale "Święte gry" mi jeszcze sporo czasu zajmą, ponieważ dopiero powoli zbliżam sę do połowy. Tymczasem w księgarniach pojawia się sporo fantastycznych nowości, które kuszą, oj kuszą. Być może coś o nich więcej napiszę, tymczasem zaś polecam Waszej uwadze "Odzyskanego" M.J. Hyland, na którego polskie wydanie czekałam niecierpliwie, oraz "Natychmiast, mocno, naprawdę" Daniela Handlera (znanego też jako Lemony Snicket), któremu Patrycja Pustkowiak z "Dziennika" podarowała chyba najbardziej entuzjastyczną recenzję, jaką ostatnio czytałam. Ja zaś czekam już na lipiec, kiedy wreszcie będę mogła się w te i inne nowości zagłębić!
No Comments