Siostry Mitford, u nas prawie nieznane, były prawdziwymi celebrytkami w Wielkiej Brytanii w latach trzydziestych i do dzisiaj nie zostały zapomniane. Powieści Nancy Mitford, zwłaszcza „Pogoń za miłością” i „Miłość w chłodnym klimacie”, mają coraz to nowe wydania. Od kilku miesięcy czytam zbiór listów sześciu sióstr, przy czym muszę zaznaczyć, że trwa to tak długo nie dlatego, że idzie mi to z trudem, ale dlatego, że sobie tę uroczą, mądrą i pełną fantastycznych cytatów książkę dawkuję. A ponieważ „Miłość w chłodnym klimacie” ukazała się właśnie po polsku, stwierdziłam, że to dobra okazja, by wreszcie tę powieść przeczytać.
Zanim jednak zdradzę, czy mi się podobała, należałoby wyjaśnić, skąd wziął się szum wokół sześciu sióstr. W końcu niejedna arystokratyczna rodzina miała sporo córek, a że pisanie listów od zawsze należało do typowych arystokratycznych rozrywek, większość z nich może poszczycić się bogatą korespondencją, a niektóre także innymi próbami literackimi. Pochodzące z rodziny posiadającej tytuł szlachecki, choć nie bardzo znaczący, siostry Mitford, wsławiły się jednak licznymi skandalami, związkami z ważnymi postaciami i bardzo udanymi próbami literackimi.
Nancy została znaną pisarką, a jej powieści są inspirowane wątkami autobiograficznymi. Jej bliskim przyjacielem był Evelyn Waugh, z którym wymieniła setki listów. Jessica zrobiła karierę dziennikarską w Stanach, dokąd uciekła z poślubionym w sekrecie synem szwagierki Churchilla. Diana była rodzinną pięknością, została faszystką, wzięła ślub w domu Goebbelsa, a gościem na uroczystości był Adolf Hitler. Przyjaźń z Hitlerem zawarła także Unity, ale po wybuchu wojny próbowała popełnić samobójstwo. Deborah wyszła za księcia Devonshire, tym samym wchodząc do jednej z najważniejszych rodzin angielskich. Zamieszkała w Chatsworth (w serialu BBC Chatsworth staje się siedzibą pana Darcy’ego – Pemberley), przestawała z rodziną królewską i z państwem Kennedy. Najmniej rzucała się w oczy Pamela, która prowadziła spokojne życie.
Trudno się więc dziwić, że siostry budziły zainteresowanie, tym bardziej, że wszystkie były doskonale wykształcone, oczytane i błyskotliwe. Powieści Nancy Mitford pozwalają nam się domyślać, jak mogło wyglądać ich życie, a na pewno stanowią wgląd w świat ludzi posiadających tytuły, ludzi, którzy nie przepracowali w życiu ani jednego dnia.
„Miłość w chłodnym klimacie” to lekka i urocza opowieść o Polly Hampton – pięknej córce najbardziej szacownej rodziny w okolicy, która długo nie przejawia inklinacji do małżeństwa, doprowadzając tym swoją matkę do rozpaczy, by znienacka oznajmić, że wychodzi za bardzo nieodpowiedniego mężczyznę. Załamani rodzice całe nadzieje przerzucają na nieznanego im kuzyna Polly, który stanie się dziedzicem ich majątku i tytułu. Cedric mieszka w Kanadzie, a przynajmniej tak im się wydaje, są więc pełni obaw co do jego ogłady i towarzyskiego potencjału. Kiedy jednak młodzieniec wkroczy na scenę, sprawi im niemałą niespodziankę.
Narratorką jest Fanny, przyjaciółka Polly, dużo bardziej konserwatywna, ironizująca, ale sympatyczna dziewczyna, która potrafi śmiać się z siebie. Niewiele się w tej książce dzieje, a czytelnik oczekujący nagłych zwrotów akcji raczej się rozczaruje. Niemniej, całość skrzy się dowcipem, każda postać, nawet drugoplanowa, sprawia wrażenie rzeczywistej, i trudno nie polubić nawet największych snobów. Nancy Mitford potrafi spojrzeń na każdego w czuły sposób, bezlitośnie obnażając jego słabostki, a jednocześnie mu je wybaczając i sprawiając, że i my o nich zapominamy.
W tle zaś mamy wielki świat. Wystawne przyjęcia, bale, kolacje u oksfordzkich akademików, wizyty u fryzjerów, nieudane podwieczorki. Świat rodem z Downton Abbey, ale dużo bardziej ludzki, zwyczajny. Tak jak w scenie, w której Fanny, Polly i jej matka, lady Montdore, wracają ze ślubu przyjaciółki. Na dworze pada, ale, jak pisze Fanny, „szofer okrył nas wszystkie wielką niedźwiedzią skórą i podstawił ogrzewacz pod nasze srebrne giemzowe pantofelki”. Rozwodzi się jeszcze nad tym, jak przytulnie im było, po czym mówi:
„Lady Montdore ujęła to następująco:
– Uwielbiam siedzieć tutaj taka sucha i patrzeć, jak ci biedni ludzie mokną”.
Lady Montdore nie wie, co jest stosowne, jest tak przekonana o swojej wyjątkowości, że pojęcie taktu jest jej całkowicie obce. Jest męcząca i egotyczna, choć potrafi mieć złote serce. Pragmatycznie podchodzi do kwestii życiowych, podobnie zresztą jak większość bohaterów powieści. Wszystko kręci się wokół związków, ale miłość w wydaniu arystokratycznym jest, jak zresztą tytuł sugeruje, niezbyt gorąca.
Nie wychodź za mąż za byle kogo, z miłości – przestrzegała [lady Montdore]. – Pamiętaj, że miłość nie trwa wiecznie, musi się skończyć, ale jeśli poślubisz to wszystko, będziesz to miała do końca życia. Nie zapominaj, że pewnego dnia będziesz w średnim wieku, i pomyśl, jak czuje się kobieta, której nie stać na parę brylantowych kolczyków.
„To wszystko” oznacza wszelkie dobra materialne, które dla bohaterów „Miłości w chłodnym klimacie” są najistotniejsze. Nikt się z tym nie kryje, co autorka bez krygowania się oznajmia. Nic nie jest tematem tabu i nic nie umyka bacznemu spojrzeniu lady Montdore. Fanny opisuje ją w sposób, który jest jednocześnie niezwykle trafionym podsumowaniem samej autorki. Piszę, że „była niezrównana, kiedy szło o wzięci pod lupę (…), nic nie umknęło jej świdrującemu oku, żadne też miłosierne zahamowania nie tonowały jej komentarzy na temat tego, co zaobserwowała”.
Taka właśnie jest sama Nancy Mitford. Nie każdemu się tak książka spodoba, ale jeśli lubicie słodkogorzkie, ironiczne spojrzenie na świat i nie odrzuca was na sam dźwięk słowa „hrabia” lub „książę”, „Miłość w chłodnym klimacie” powinna natychmiast wskoczyć na szczyt listy lektur na najbliższe miesiące.
Moja ocena: 6/6
Nancy Mitford "Miłość w chłodnym klimacie"
tłum. Aleksandra Ambros
Wydawnictwo Czytelnik 2018
No Comments