Zawsze wiedziałam, że XVIII wiek obfitował w piszące kobiety. Wiedziałam, że były, że publikowały mnóstwo powieści, ale kompletnie ich nie znałam. Ucząc historii literatury angielskiej, mówiłam co roku, że pierwsze powieści angielskie tworzyli Defoe, Fielding, Richardson – sami mężczyźni, nie zastanawiając się nad tym za bardzo. Potem zaczęłam nieco bardziej interesować się tym okresem i natrafiłam na książkę Dale Spenders „The mothers of the novel”, a w niej mnóstwo nazwisk kobiet, które pisały świetnie się sprzedające powieści dziesięciolecia przed Defoe i Fieldingiem. To było dla mnie prawdziwe odkrycie. Maria Edgeworth, Aphra Behn, Frances Burney, Charlotte Lennox, Eliza Haywood, Charlotte Smith i dziesiątki innych. Czytane, podziwiane, popularne. Inspirowała się nimi Jane Austen, czytał je jej ojciec, brat i setki innych mężczyzn i kobiet. W dziewiętnastym wieku powoli skazywane na zapomnienie, z przyczyn absolutnie niezrozumiałych. A przecież, skoro kochamy Jane Austen, dlaczego nie mielibyśmy z taką samą przyjemnością sięga po książki jej koleżanek po piórze? Cały literacki świat czekał na mnie, na moment w którym go odkryję.
Wiele z tych powieści jest obecnie wznawianych, choćby w serii Oxford World Classics. W Chawton miałam dostęp do pierwszych wydań, korzystałam więc z możliwości przeczytania zwłaszcza tego, czego jeszcze w księgarni nie kupię. Przeszukując katalog i słowniki pisarek osiemnastowiecznych, natrafiłam na Sarah Harriet Burney, siostrę słynnej, wydawanej do dzisiaj Fanny Burney. Powieści Sary nie są wznawiane, chociaż były bardzo popularne w swoim czasie.Ona sama jednak zawsze żyła w cieniu swojej znanej i popularnej siostry i nawet ich ojciec, który wspierał starszą córkę we wszystkich próbach literackich, lekceważył twórczość młodszej i ją samą do tego stopnia, że nie zostawił jej w testamencie prawie nic, zapisując prawie wszystko Fanny. Nie przekazał Sarze nawet tych pieniędzy, które jej się zgodnie z prawem należały jako spuścizna po matce.
Sarah nie wyszła nigdy za mąż, wspierała za to swoją starszą siostrę w jej związkach. Żyła długo, publikowała rzadko, ale z sukcesem. Mnie zainteresowała powieść „Country neighbours” wydana w zbiorku pod tytułem „Tales of Fancy”, opowieść o grupce sąsiadów żyjących na angielskiej wsi, która wydała mi się zbliżona klimatem do Jane Austen.
Na początku nie zapowiadało się dobrze. Przez kilkadziesiąt stron poznajemy całą rzeszę postaci – osób żyjących w dwóch sąsiadujących ze sobą domach. Jedna rodzina składa się ze zgorzkniałego lorda, którego jedyni synowie go zawiedli, wiążąc się z niewłaściwymi kobietami. Starszy, ulubieniec ojca, został przez niego wydziedziczony i zmarł na obczyźnie, młodszy zaś łajdaczy się gdzieś w Europie. Majątek i tytuł przypadną prawdopodobnie siostrzeńcowi lorda, o ile ożeni się odpowiednio. Rodzina mieszkająca obok jest nieco mniej zamożna, ma dwie córki, które są już właściwie starymi pannami, oraz syna również w Europie. Żona syna umiera, a on przysyła na wychowanie do swojej matki swoją jedyną córkę, prześliczną, mądrą i obdarzoną wszelkimi talentami nastoletnią Blankę.
Po kilkudziesięciu stronach powolnego poznawania bohaterów, akcja nagle rusza. Blanka i siostrzeniec lorda zakochują się w sobie, jednak „Country neighbours” to nie romansidło. Jak trupy z szafy, zaczynają się pojawiać postaci z przeszłości, a z nimi wychodzą na jaw dawno skrywane sekrety. Następują rzeczy nieprzewidziane i pomimo iż powieść liczy sobie około 900 stron, czyta się ją błyskawicznie.
Nie tylko zaskakujący rozwój akcji przemawia za tą książką. Postaci się psychologicznie ciekawe i wiarygodne, zostają poddane różnym próbom, często osamotnione muszą mierzyć się z własnymi słabościami. Nie jest to jednak ciężka i posępna opowieść – wątek miłosny jest uroczy i ciepły, a wielu sytuacjom towarzyszy spora dawka humoru.
Lektura tej książki była dla mnie tym ciekawsza, że odbywała się pod okiem autorki – w naszym pokoju w bibliotece wisiał bowiem portret Sarah Harriet Burney, na którym zerkałam od czas do czasu.
Zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i odkrycia dla siebie autorki nieco zapomnianej, a przecież jakże ciekawej. Nie ma niestety żadnego wznowienia, jednak całość dostępna jest w google books i można ją ściągnąć w pdfie.Wprawdzie czytanie z ekranu to żadna przyjemność, ale jeśli ktoś posiada czytnik ebooków, może na nim spokojnie przeczytać „Country neighbours”.
Moja ocena: 5/6
No Comments