Dlaczego ja właściwie czytam takie książki? Dla mnie, matki siedmiolatki, ostatnią rzeczą, jaką chciałabym czytać, są książki o zniknięciach i porwaniach dzieci. A jednak, to już druga taka lektura w tym miesiącu, znacznie bardziej dotkliwa dla mnie, bo jej fabuła osnuta jest właśnie wokół zaginięcia siedmioletniej Sary. Dobrze jednak, że recenzje na blogach były tak jednoznacznie pochwalne, bo gdybym z obawy przed tematem nie sięgnęłabym po „Nikt nie widział, nikt nie słyszał” Małgorzaty Wardy, przegapiłabym znakomitą powieść i znakomitą autorkę.
Po ostatnich lekturach mogę śmiało powiedzieć, że polska proza ma się znakomicie i wszyscy, którzy mają jakiekolwiek uprzedzenia względem polskiej literatury powinni się ich jak najszybciej wyzbyć. Książka Wardy to znakomicie napisana, grająca na emocjach mieszanka kryminału i powieści psychologicznej, która chwyta za gardło i zmusza do szybkiego przewracania stron.
Osiemnaście lat temu zniknęła Sara. Próbowała namówić starszą siostrę, Lenę, na wspólne wyjście na dwór, jednak Lena wolała zostać w domu. Gdy wyszła jakiś czas później, na placu zabaw i nie było nawet śladu Sary. Jej zniknięcie nie zostało wyjaśnione, zaś Lena i jej ojciec (matka odeszła, gdy dziewczynki były malutkie) nie potrafią odbudować rodzinnej więzi. Lena zarabia na życie jako modelka, upokarzając się na rozmaite sposoby, pozwalając aby jej ciało było uprzedmiotowione, a nawet wiązane, jakby w zadośćuczynieniu za niewolę, w jakiej być może znajduje się jej zaginiona siostra. Nie uświadamia sobie chyba nawet, że czuje się winna jej zniknięcia i nie zdaje sobie sprawy, że niszczy się niejako za karę.
W Paryżu mieszka córka emigrantki z Polski – Agnieszka. Zagubiona, próbuje ułożyć sobie życie z zimną i pogrążoną w depresji matką, ale czasem dziwi ją, jak bardzo są odcięte od korzeni, od jakichkolwiek krewnych. Nie pamięta też kompletnie swojego dzieciństwa. Gdy jednak zaczyna nam się wydawać, że wiemy, dokąd to wszystko zmierza, na plaży w Łebie pojawia się Monika, przetrzymywana przez lata w piwnicy przez porywacza, i wszystkie nasze teorie zaczynają się walić.
Autorka umiejętnie przeplata wątki i gra na naszych uczuciach. Lektura tej książki jest jak emocjonalny rollercoaster. Nie tylko porusza problem zaginionych dzieci, ale także kwestie wpływu przeszłych zdarzeń na nasze losy. Pokazuje mechanizm wypierania traum i całkiem moim zdaniem wiarygodnie odmalowuje psychikę osób, które przeżyły tragedię. Bohaterki są prawdziwe, stają się nam bliskie, współodczuwamy z nimi.
Znakomita powieść, polecam mimo bolesnej tematyki.
Moja ocena: 5/6
No Comments