To nie były zbyt książkowe Święta. Tak naprawdę to aż wstyd przyznać, jak niewiele przez ten czas przeczytałam. Ale tak jest, kiedy w Święta jeździ się od jednej rodziny do drugiej, a dużo czasu przecież nie ma. Wróciłam więc wczoraj do domu raczej z niedosytem czasu wolnego i zmęczona bardziej niż przed Świętami… A skoro nie miałam czasu na czytanie w ciągu dni wolnych, to nie wiem, kiedy mam mieć teraz:(
Czytam książkę, którą kupiłam jakiś czas temu na wyprzedaży w Omnibusie. Ucieszyłam się z niej bardzo, bo dość długo wokół niej chodziłam i nie mogłam się zdecydować, więc kiedy ją przecenili, nie zastanawiałam się ani chwili. Kupiłam i jak to zwykle bywa – postawiłam na półce… Tymczasem zaledwie kilka dni temu ukazała się w polskim tłumaczeniu, co dało mi impuls do wyciągnięcia jej. Spróbowałam i mnie wciągnęła. Książką tą jest „Czułość wilków” Stef Penney.
Rzecz dzieje się w 1867 roku w kanadyjskiej dziczy. W małej mieścinie zostaje zamordowany francuski traper. W tym samym czasie znika Frances, syn niejakiej pani Ross. Te dwa zdarzenia zdają się być ze sobą powiązane, zwłaszcza że Frances blisko przyjaźnił się z zamordowanym traperem. Prowadzący śledztwo przedstawiciele spółki handlowej udają się jego śladem na północ. Również pani Ross wyrusza w podróż w kanadyjską dzicz w poszukiwaniu syna. Podczas śledztwa i poszukiwań wychodzi na jaw mnóstwo tajemnic, które skrywa chyba każdy mieszkaniec osady.
Książka dostała w ubiegłym roku nagrodę Costa Book of the Year. Jej autorka nigdy nie była w Kanadzie, a że cierpi na agorafobię, nigdy nie była nawet w podobnym miejscu. Jednak podobno nawet Kanadyjczycy nie byli w stanie rozpoznać, iż książki nie napisała autorka miejscowa, tak żywo i wiernie oddane są realia kanadyjskiej głuszy. Nie mogę powiedzieć, żebym przeczytała dużo, ale zapowiada się świetnie.
A Wy, czytaliście coś w te Święta? Nie watpię, że tak, chociaż czasu wolnego chyba dla nikogo nie było zbyt wiele…
No Comments