zaułek kryminalny

Siostra

15 marca 2012

   Wiele razy już rzucała mi się w oczy angielska okładka tej książki, i właściwie sama nie wiem, dlaczego nigdy nie wzięłam jej do ręki. Podświadomie zarejestrowałam, że została wydana po polsku i że chyba jest ogólnie chwalona, ale dopiero, kiedy znalazłam ją w stosiku, który pożyczyła mi ostatnio koleżanka, wzięłam ją w końcu do ręki. Koleżanka pożycza mi raczej dobre książki, przejrzałam więc całą kupkę, otworzyłam „Siostrę” i otrząsnęłam się kilkadziesiąt stron dalej. Nie zdążyłam nawet wcześniej przeczytać notki na okładce, co zwykle jednak robię, dlatego lektura debiutanckiej książki Rosamund Lupton okazała się całkiem zaskakująca.

Nie wiem jednak, czy dałabym radę skończyć tę książkę, gdybym miała siostrę. Lupton bowiem pisze o relacji między siostrami w tak chwytający za gardło sposób, że nie da się czytać tego obojętnie. A że jedna z powieściowych sióstr nie żyje, a druga czuje się za tę śmierć odpowiedzialna, książka aż kipi od emocji.

Tess, młodsza z nich dwóch, to wolny duch. Artystka, mieszkająca w Londynie w lekko zrujnowanym mieszkanku, przygarnia bezdomne koty, na piaszczystym podwórku próbuje hodować kwiaty, pomaga nieznajomym, zachodzi w ciążę z nieodpowiednim mężczyzną. Oddycha pełną piersią, nie martwiąc się o przyszłość. Starsza Beatrice, opiekuńcza i ostrożna, mieszka w Nowym Jorku z narzeczonym, z którą łączy ją „rozsądny” związek. Mimo tych różnic, są sobie niezwykle bliskie, dzieląc się każdym okruchem codziennego życia przez maile i rozmowy telefoniczne. Gdy Tess pewnego dnia znika, Beatrice nagle zrzuca z siebie maskę rozwagi, leci do Londynu i nie bacząc na wszystko, próbuje odnaleźć siostrę.

Mało oryginalna fabuła ubrana jest w wyjątkowo zgrabną, zaskakującą formę. Bee, próbując dowiedzieć się, co stało się z Tess, zmienia się. Zasady, za którymi się dotąd kryła, przestają się dla niej liczyć. Siła siostrzanego uczucia zmienia ją w osobę, którą dotąd bała się być. Pisze do siostry list, który tworzy tę książkę, w którym relacjonuje swoje poszukiwania prawdy i swoją przemianę. List, którego lektura przekręca nas przez wyżymaczkę, nie dość bowiem, że razem z Beą pragniemy za wszelką cenę poznać prawdę o tym, co się stało, to jeszcze musimy zmierzyć się z jej poczuciem winy i z bezbrzeżnym żalem i straszliwą stratą. A jakby tego było mało, zakończenie wbija nas w fotel.

Zdecydowanie nie miałam w tym tygodniu czasu na taką książkę, ale gdy już zaczęłam, nie mogłam nic poradzić. Mam chyba słabą wolę, skoro wiedząc, jak bardzo się nie wyśpię, czytałam długo w noc. Był to jednak czas dobrze spędzony, więc co tam – odeśpię później:)

Moja ocena: 5/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply