Mam ostatnio szczęście do grubych, bogato napisanych powieści historycznych. Po odbyciu wycieczki do siedemnastowiecznego Oksfordu wyruszyłam w kolejną podróż w czasie, jeszcze bardziej odległą, dłuższą i nieco bardziej zabawną wyprawę śladami pierwszej krucjaty. „Źródło Mamerkusa” Leszka Białego to napisana w stylu powieści łotrzykowskiej historia bezimiennego rycerza, który wędruje przez Europę i część Azji, pragnąc udziałem w krucjacie odpokutować za swoje grzechy. Przyłącza się do pierwszej wyprawy krzyżowej, której uczestnikami byli prości ludzie. Wraz z nim odbywamy długą wędrówkę, obserwujemy bitwy i klęski, bierzemy udział w oblężeniu Antiochii i ostatecznie w zdobyciu Jerozolimy. Przede wszystkim zaś spotykamy ludzi, różnych, interesujących, zabawnych. Spotykamy rycerzy i sługi, zakonników i złodziei, Saracenów i Beduinów, bogaczy i nędzarzy, a każdy z nich ma do opowiedzenia historię, która staje się kolejną nitką w wielobarwnej tkaninie, jaką było średniowieczne społeczeństwo, kolejnym kamyczkiem w lśniącej mozaice ludzkich losów, postaw i wierzeń.
Mimo iż cel wędrówki jest szczytny, bohaterowie mają też bardziej przyziemne motywacje niż zbawienie duszy – narrator, który wskutek potyczki traci swoją męskość i jego towarzysz Yusuf, muzułmański eunuch, marzą o odzyskaniu sprawności. Pomóc im ma tytułowe źródło Mamerkusa, kąpiel w którym daje długowieczność, a przede wszystkim przywraca zdrowie wszystkim członkom. Tworzą specyficzną parę, pełną kompleksów ale i przekonaną o własnej wartości, początkowo nawet nieco przesadnie. Stopniowo jednak wspólna wędrówka uczy ich pokory, otwarcia na drugiego człowieka i na jego racje. Dzieje się tak dzięki długim dyskusjom o Bogu i religii, które nabierają szczególnego smaczku w kontekście wojny toczonej w imię Boga właśnie.
Można tę książkę czytać jako opowieść o barwnej i fascynującej epoce, można też jako komentarz do współczesnego konfliktu islamu z chrześcijaństwem. Przede wszystkim jednak jest to skrząca się humorem powieść przygodowa, misternie zbudowana, przyprawiona szczyptą filozofii. I chociaż początkowo ciężko było mi się w nią wciągnąć, metoda czytania jej po trochę codziennie sprawdziła się i z przyjemnością wracałam do niej przez kilkanaście wieczorów.
A teraz zdecydowanie zabieram się za coś krótkiego, lekkiego i współczesnego:)
Moja ocena: 4.5/6
No Comments