Siedem lat przerwy między pierwszym a drugim tomem – to nie powinno dobrze świadczyć o serii. Prawda jest jednak taka, że „Sadze rodziny Neshov” nic nie brakuje, a wieloletnia przerwa w lekturze jest tylko dowodem na moje czytelnicze rozedrganie, bo zachwyciłam się „Ziemią kłamstw”, a potem przegapiłam kolejne dwie części. Kiedy jednak po latach ukazał się czwarty (i najprawdopodobniej ostatni) tom, postanowiłam odnowić znajomość z panią Ragde. Zaczęłam od przypomnienia sobie części pierwszej, a dwa dni później zamykałam już czwartą. Norweską serię czyta się bowiem na jednym oddechu, i tylko szkoda, że koniec następuje tak prędko.
O „Ziemi kłamstw” pisałam szerzej tutaj. „Ziemia kłamstw” zaczyna się mało oryginalnie, bo poważną chorobą nestorki rodu Neshov, Anny. Oczywiście oznacza to, że z różnych zakątków kraju, a nawet z zagranicy do rodzinnego domu ściągną członkowie rodziny. Oczywiście z szafy wypadnie przy okazji kilka trupów. Reszta jednak wcale taka oczywista nie jest.
Przede wszystkim, nikt przy pogrążonej w śpiączce kobiecie nie chce siedzieć. Tylko jeden z trzech synów Anny jest jej prawdziwie oddany. Tor, który został na gospodarstwie, nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że matka może umrzeć. Nie wyobraża sobie świata, w którym nie będzie na niego czekało przygotowane przez nią śniadanie, w którym nie przedyskutuje z nią problemów ze świniami. Drugi z braci, Margido, mieszka wprawdzie w okolicy, ale do domu nie przyjeżdża. To samotnik, prowadzi zakład pogrzebowy i jest całkowicie oddany pracy. Najmłodszy Erlend uciekł najdalej. Rodzina nie zaakceptowała tego, że jest gejem, wyjechał więc do Danii, zarabia krocie i prowadzi wystawny tryb życia ze swoim ukochanym Krumme, z którym tworzy naprawdę uroczą parę. Jest jeszcze mąż Anny, ale nikt nie zwraca na niego uwagi. Żyje na peryferiach ich myśli, milczący i pasywny.
W ten zdominowany przez mężczyzn świat wkracza Torrun – nieślubna córka Tora, która wychowała się z dala od rodziny Neshov. Przyjeżdża na wezwanie ojca i ku swojemu zdziwieniu odkrywa, że krew jest gęstsza niż woda i choć nigdy nie widziała swoich wujów i dziadka, czuje się z nimi związana.
Anne B. Ragde jest mistrzynią szczegółów. Prowadzi nas przez pokrętne tajemnice braci tak sprawnie, że czujemy się, jakbyśmy stali tuż za ich plecami. Oczami Torrun z obrzydzeniem odkrywamy zapuszczone, podupadłe gospodarstwo, marzniemy na pogrzebach z Margido, wyprawiamy przyjęcia z Erlendem. I niby nic się nie dzieje, ale jakoś trudno jest odłożyć książkę. Duszna atmosfera Neshov zaczyna nas oblepiać. Zaczynamy rozumieć Torrun, która w trzeciej części sagi „poczuła, jak całe gospodarstwo zaciska się wokół niej, sześć pokoleń, jak klei się jej do skóry”.
Pierwsza część kończy się szokująco i zostawia czytelnika bez tchu. Chciałoby się odetchnąć trochę świeższym, cieplejszym powietrzem i zostawić na jakiś czas Neshov, ale nic z tego. Drugi tom leży pod ręką i nie sposób go nie otworzyć i nie sprawdzić, jak potoczyły się dalsze losy tych dziwnych ludzi, których nie wiadomo kiedy i dlaczego polubiliśmy. A potem tak samo wygląda sprawa z tomem drugim i trzecim. Ragde doprowadza swoich bohaterów do ostateczności, a potem zostawia ich na pastwę losu i samych siebie, czytelników trzymając w niepewności. Nie zastanawiajcie się, czy na pewno warto zainwestować od razu w cztery części. Gwarantuję, że i tak je kupicie, jeśli przeczytacie tom pierwszy.
Tom czwarty jest trochę inny. Część druga i trzecia zaczynały się dokładnie tam, gdzie kończyły się poprzednie tomy, potem jednak autorka porzuciła swoich bohaterów. Tom trzeci miał być ostatni, ale czytelnicy nie potrafili się pogodzić z jego zakończeniem, a Anne B. Ragde ugięła się pod naporem ich próśb i po wielu latach przerwy napisała część czwartą. Bohaterowie są w niej o cztery lata starsi, zmienili się. Wracamy do nich jak do starych znajomych, a autorka wreszcie trochę im odpuszcza. Ten tom, zgodnie zresztą ze swoim tytułem, jest ostatecznym domknięciem. Wydaje się słabszy, w porównaniu z poprzednimi zbyt cukierkowy, ale kiedy po niego sięgamy, czujemy się już na tyle zżyci z bohaterami, że nie przeszkadza nam to zbytnio. Chcemy po prostu wiedzieć, co u nich słychać, i mamy nadzieję, że wreszcie udało im się poskromić niektóre demony.
„Saga rodziny Neshov” jest pięknie napisana, z czułością, ale bez czułostkowości. Ciekawe jest to, że podoba się chyba każdemu – zarówno bardziej wymagającym czytelnikom, jak i tym, którzy w literaturze szukają przede wszystkim rozrywki. Rzadkie to zjawisko.
Moja ocena: 5.5/6
Anne B. Ragde "Saga rodziny Neshov"
tom 1 - "Ziemia kłamstw" tłum. Ewa M. Bilińska
tom 2 - "Raki pustelniki" tłum. Ewa M. Bilińska
tom 3 - "Na zielone pastwiska" tłum. Ewa M. Bilińska, Witold Biliński
tom 4 - Zawsze jest przebaczenie" tłum. Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska
Wydawnictwo Smak Słowa 2017
No Comments