Chociaż sama zaproponowałam takie zestawienie, przyznam, że nie do końca podoba mi się takie postawienie sprawy. Owszem, wszystkie książki, które wymienię, czyta się w ten specyficzny, właściwy lekturze kryminałów, sposób. Mówiąc kolokwialnie – wciągają. O ile jednak w przypadku kryminałów intryga powstała w głowie autora lub autorki, o tyle wszystkie te reportaże bazują na ludzkich tragediach. Nie sięgamy po nie po to, żeby nas wciągnęły i żeby miło spędzić czas. Sięgamy po to, żeby dowiedzieć się tego, o czym bieżące przekazy medialne nie wspomniały. Po to, żeby spróbować zrozumieć.
Niemniej książki te czyta się „na jednym oddechu”. Być może tym bardziej dlatego, że opowiadają o czymś, co się zdarzyło, o prawdziwych ludziach i o dramatach, które stały się ich udziałem. Jeśli więc boicie się reportaży i omijacie ten gatunek szerokim łukiem, w przekonaniu, że nie jest dla was, być może jedna z poniższych książek przekona was, że warto zmienić zdanie?
Zacznę od tytułów, których na zdjęciu brak:
Ewa Winnicka „Był sobie chłopczyk”, Wydawnictwo Czarne 2017
W przypadku tej książki najłatwiej zrozumieć dylematy, o których wspomniałam powyżej. Straszliwa tragedia, która opisuje autorka, nie może nie poruszyć. Ponieważ jednak relacjonowały ją wszystkie tabloidy, możemy czuć obawy, sięgając po książkę reporterską. Czy nie będzie się ona ocierać o sensacyjność? Na szczęście tak nie jest, a książka Winnickiej jest najlepszym chyba przykładem na to, w jaki sposób reportaż może i chyba powinien objaśniać świat. Przedstawiając historię chłopczyka z Cieszyna, którego zwłoki wyłowiono ze stawu i który pozostał anonimowy przez dwa lata, z punktu widzenia policji, rodziców i innych członków rodziny, autorka próbuje pokazać nam sprawę na tyle wielostronnie, żebyśmy zrozumieli trochę więcej. I mimo że tak naprawdę nie da się chyba zrozumieć ani tego, że ktoś zabija własnego syna, ani tego, że dziadkowie, kuzyni, ciotki, przyrodnie rodzeństwo i sąsiedzi mogą przez dwa lata udawać (przed innymi i chyba też przed sobą), że wszystko jest w porządku i że w rodzinie nie zniknęło żadne dziecko, to „Był sobie chłopczyk” jest przede wszystkim opowieścią o tym, jak do tego doszło.
Rozpisałam się, z czego wynika, że powinnam poświęcić tej książce osobny wpis. Póki co zachęcam do zmierzenia się z nią.
Cezary Łazarewicz „Żeby nie było śladów”, Wydawnictwo Czarne 2017
Tej książki chyba nie trzeba przedstawiać – uhonorowano ją Nagrodą Literacką Nike. Żyłam w PRL-u i teoretycznie dużo wiem o tym, jak wtedy było, a mimo to lektura reportażu o sprawie Grzegorza Przemyka wstrząsnęła mną. Uświadomiła mi ogrom aparatu, który tuszował takie przestępstwa. Niby wszystko wiadomo, a od lektury trudno się oderwać.
Truman Capote „Z zimną krwią”, tłum. Rudolf Krzysztof Filip, Dom Wydawniczy Rebis 2013
Pionierska książka, jedna z pierwszych reporterskich prób zrelacjonowania prawdziwej zbrodni. Capote opowiada o morderstwie czteroosobowej rodziny farmera z Kansas, relacjonuje nie tylko samą zbrodnię, ale też poszukiwanie sprawców, aż do ich egzekucji. Doskonale napisana książka, która ma to, co Hanna Krall nazywa nadwyżką – tę wartość dodaną, dzięki której reportaż nie jest tylko o tym, o czym jest.
Hampton Sides „Ogar piekielny ściga mnie”, tłum. Tomasz Bieroń, Wydawnictwo Czarne 2017
Pisałam już o tej książce, powtórzę się – opowieść o zamachu na Martina Luthera Kinga i o śledztwie oraz pościgu to doskonały reportaż historyczny. Ma wszystko, co trzeba – autor dotarł do imponującej liczby źródeł, przedstawił je w sposób arcyciekawy, z werwą opowiedział całą historię i przy okazji rozprawił się z wieloma mitami. Trudno odłożyć.
Carl Bernstein, Bob Woodward „Wszyscy ludzie prezydenta”, tłum. Piotr Tarczyński, Wydawnictwo Agora 2014
Historia słynnego dziennikarskiego śledztwa, które doprowadziło do ujawnienia afery Watergate. Jeśli mało wiecie o historii USA, warto przeczytać. Jeśli wiecie sporo – tym bardziej. To jedna z trudniejszych lektur na tej liście, jeśli chodzi o płynność czytania. Mnogość nazwisk i faktów sprawia, że łatwo się zgubić, warto robić sobie notatki. Niemniej, sama historia śledztwa porywa, tym bardziej, że opisują ją ci sami ludzie, którzy je prowadzili. Piszą sucho, tak jakby chcieli obalić własny mit. Ja jednak przeczytałam z wielkim zaciekawieniem, choć ostrzegam, że to książka dla dociekliwych i wytrwałych. Jeśli jednak nie odstrasza ją drobiazgowość, jest duża szansa, że dacie się wciągnąć.
Åsne Seierstad „Jeden z nas”, tłum. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo W.A.B. 2015
Nie miałam ochoty czytać tej książki. Masakra na wyspie Utøya wycisnęła ze mnie już niejedną łzę, nie chciałam wiedzieć nic więcej o człowieku, który jej dokonał. Bardzo sobie jednak cenię Åsne Seierstad, która zresztą nie miała tej książki w planach. Zamówiono u niej artykuł, kiedy jednak zaczęła się zagłębiać w temat, przesiedziała dziesiątki godzin na sali sądowej, napisała książkę. O Breiviku, o ofiarach, a przede wszystkim o tym, jak przez lata dorastał w społeczeństwie, niejako wśród nas. Źle się czyta tę książkę, jej ciężar emocjonalny przygniata. Niemniej to doskonały reportaż, od którego trudno się oderwać i którego nie sposób zapomnieć.
Katherine Boo „Zawsze piękne”, tłum. Adriana Sokołowska – Ostapko, Wydawnictwo Znak 2013
Doskonała książka o życiu w slumsach Bombaju została nagrodzona National Book Award i zdobyła szereg nominacji, w tym do nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Mam jednak wrażenie, że przesza u nas trochę bez echa. Autorka przez trzy lata mieszkała ze swoimi bohaterami, a jej reportaż pokazuje Indie nie od cukierkowej, egzotycznej strony. Trudno nie poczuć więzi z bohaterami i przerażenia na myśl o ich losie, a że książka jest świetnie, pięknie napisana, czyta się ją o wiele za łatwo.
Roman Cílek „Ja, Olga Hepnarová”, tłum. Julia Różewicz, Wydawnictwo Afera 2016
Dwudziestodwulatka wjeżdża ciężarówką w przystanek tramwajowy, zabijając stojących tam ludzi. Po chwili z niezmąconym spokojem oświadcza, że zrobiła to celowo. Skazano ją na karę śmierci – jako ostatnią kobietę w Czechach, a książkę o niej i o tym, dlaczego, czyta się jak thriller. I znowu, jak w kilku poprzednich – od początku wiadomo, jak się ta historia kończy, a mimo to nie można przestać czytać.
Kamil Bałuk „Wszystkie dzieci Louisa”, Wydawnictwo Dowody na Istnienie 2017
Sensacyjna historia dawcy nasienia, który został ojcem baaardzo wielu osób w Holandii, jest przede wszystkim opowieścią o jego dzieciach. O poszukiwaniach, o dochodzeniu do prawdy, o odkrywaniu, że ma się wiele rodzeństwa, o którym się nie wiedziało. O tym, czy można być bratem / siostrą tak wielu odmiennych ludzi. Świetnie napisana, poszczególne części kończą się niespodziankami, których nie powstydziłby się scenarzysta dobrego serialu.
David Grann „Zaginione miasto Z”, tłum. Dominika Cieśla-Szymańska, Wydawnictwo W.A.B. 2010
Jedna z moich ulubionych książek wszech czasów, nie wiem, czy to nie za jej sprawą tak bardzo polubiłam reportaże. Historia obsesji sprzed stu lat i wyprawy, mającej na celu wyjaśnienie zagadki zaginięcia wiktoriańskiego podróżnika w dżungli amazońskiej. Doskonała!
Dodalibyście coś do listy? Nie zmieściła mi się „Światu nie mamy czego zazdrościć” – nie mogłam się od niej oderwać i myślę o tym, żeby przeczytać ją ponownie. Nie zmieściło się „Niebo jest nasze” Koernera, wydane w serii Amerykańskiej Wydawnictwa Czarne i choćby ze względu na temat niezwykle wciągające. Chętnie dowiem się, jaki reportaż was wciągnął, i to nawet wbrew trudnej tematyce?
8 komentarzy
Gość: Marta,
2018/02/25 12:32:33
Dorzucam wspaniałe: „Chłopczyce z Kabulu”, „Fałszerze pieprzu”, „Czarny jak ja”.
Gość: Pani S.,
2018/02/25 18:44:53
Reportaże uwielbiam. „Żeby nie było śladów” to jeden z moich faworytów. Bardzo podobała mi się też „Mała zagłada” Anny Janko, „Inna dusza” Łukasza Orbitowskiego, „Polska odwraca oczy” Justyny Kopińskiej. Żelazny punkt programu stanowią też reportaże Aleksijewicz i Mariusza Szczygła.
Gość: Namysłowska 3,
2018/02/26 14:43:09
Dopisuję do swojej listy Wszyscy ludzie prezydenta, a od siebie dodaję Ludzie z Placu Słońca”
joly_fh
2018/02/26 21:14:44
„Wszystko za Everest” – reportaż wszechczasów jak dla mnie. „Droga do wyzwolenia. Scjentologia, Hollywood i pułapki wiary”
nge761
2018/02/27 16:10:13
Nie mam nic do dodania, a z Twojej listy czytałam tylko „Z zimna krwią” ze względu na moją miłość do twórczości Capote.
„Zawsze piękne” muszę przeczytać, bo aktualnie słucham „Shantaram” i fajnie będzie skonfrontować ją z prawdziwym dziennikarskim reportażem.
Gość: https: ksiazkowamucha.blogspot.com
2018/03/04 08:44:04
Już sam ten wpis wciąga jak kryminał 🙂 Wiele z wymienionych pozycji jest na mojej liście „do przeczytania”.
redsnove
2018/03/22 17:57:17
Eli Eli Tochmana. W ogole caly Tochman: serce na wlasciwym miejscu i bardzo poruszajacy sposob pisania to własciwa mu mieszanka wybuchowa.
Gość: StacjaKsiążka,
2018/04/03 10:51:05
Z wymienionych przez Ciebie reportaży czytałam tylko „Żeby nie było śladów” i to naprawdę doskonała lektura. Rzeczywiście przypomina kryminał, mimo że to obraz prawdziwych zdarzeń. Ze swojej strony polecam również reportaże Swietłany Aleksijewicz, a szczególnie „Czarnobylską modlitwę”, „Bestię. Studium zła” Magdy Omilianowicz oraz „Wampira z Zagłębia” Przemysława Semczuka.