dzielnica fikcji

Droga na Zachód

2 grudnia 2014

Historia to nie tylko bitwy, układy i rewolucje. Historia to życie zwykłych ludzi, którzy kiedyś, w jakiś obcych, dziwnych, a przecież wcale nie tak całkiem innych czasach, realizowali swoje marzenia, walczyli o przetrwanie, kochali się, rozstawali, chorowali i cieszyli. Taka historia jest moją pasją i o niej kocham czytać. Pewne epoki i wydarzenia fascynują mnie bardziej niż inne, w jakiś magiczny sposób działając na moją wyobraźnię. Należy do nich wielka wędrówka na zachód przez kontynent północnoamerykański.

Wiem oczywiście, i boleję nad tym, że podbój Ameryki to jednocześnie zagłada żyjących na tym terenie ludów. Jednak szaleńcza odwaga ludzi, którzy pewnego dnia po prostu zapakowali cały swój dobytek na wóz i ruszyli pieszo przed siebie, żeby gdzieś na prerii lub w żyznych dolinach Oregonu zbudować sobie dom, zawsze robiła na mnie wrażenie. Dlatego kiedy na wymianie książkowej zauważyłam okładkę z niewyraźnym rysunkiem wozów i wędrujących osadników, a tytuł książki brzmiał „Droga na Zachód”, nie zastanawiałam się długo, tylko zabrałam nieznaną mi wcześniej książkę do domu. Nie zdawałam sobie sprawy, że znalazłam prawdziwy skarb.

„Droga na Zachód” A. B. Guthriego to opowieść o grupie ludzi, którzy w połowie XIX wieku opuszczają swoje domy w stanie Missouri, aby wyruszyć do legendarnego wtedy Oregonu, uważanego za prawdziwy raj na ziemi. Nie są w tym postanowieniu wyjątkowi – od późnych lat trzydziestych do Oregonu wyruszały tysiące osadników. Bohaterowie powieści Guthriego nie są nikim szczególnym – ot, grupa ludzi, jakich wiele, którzy jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu postanowili porzucić bezpieczne życie, aby zostać pionierami w nowym kraju. Są wśród nich Lije Evans i jego żona Rebeka, trzydziestokilkuletni, raczej stateczni, odpowiedzialni i kochający się. Jest ich dorastający syn Brownie. Jest szaleńczo zakochany w swojej żonie i równie szaleńczo nieszczęśliwy Curtis Mack. Jest przebiegły i żałosny McBee, a wraz z nim zahukana żona i prześliczna, tryskająca seksapilem córka. Są wreszcie Fairmanowie, których kilkuletni synek Tod choruje od lat na malarię, jest słabiutki i cichy, a oni wierzą, że w górzystym Oregonie jego zdrowie się poprawi.

Ich przewodnikiem jest Dick Summers, najbardziej chyba fascynująca postać. Dick to taki Włóczykij – dawniej był Człowiekiem z Gór, zna prerię i górskie rzeki jak własną kieszeń. Teraz, po śmierci żony, ciągnie go do dawnych miejsc. Chce znowu zobaczyć indiańskie dziewczyny i bezkresną przestrzeń. Mało mówi, ale dużo rozumie, intryguje nie tylko czytelnika, ale także swoich towarzyszy.

Przeprawa z Missouri do Oregonu to nie byle jaka przejażdżka. Wędrowcy będą musieli pokonać 3500 km, a po drodze czekają na nich pustynie, ogromne kaniony, wartkie rzeki i terytoria niekoniecznie przyjaźnie nastawionych plemion indiańskich. Ich wozy ciągnięte przez woły wydają się niewiarygodnie kruche i malutkie w obliczu tego bezmiaru przestrzeni, który przyjdzie im pokonać. Zresztą oni sami nie rozumieją, z czym przyjdzie im się zmierzyć, dopóki nie staną na skraju pierwszej wielkiej równiny. Tak czuł się Evans, patrząc na ogromną krainę rozciągającą się przed nimi:

Nie podejrzewał nigdy, że równina może być tak płaska, odległości tak niezmierne, świat pusty, a niebo podobnie bezkresne. (…) Miał wrażenie, że dotąd nie oglądał świata, nie znał prawdziwej przestrzeni, bo żył pomiędzy drzewami, w krainie o rozmiarach właściwych dla lalek, gdzie największą odległość stanowiły trzy wołania, a niebo było nie dalej, niż sięgnie karabinowa kula.

Pustka amerykańskich równin i gór napierała na nich, sprawiając, że czuli się coraz mniejsi i coraz bardziej zagubieni. Zanim jednak zdali sobie sprawę, jak ogromne jest ich zadanie, byli już zbyt daleko, by zawrócić. Szli więc dalej, powoli, ale bynajmniej nie spokojnie, a w ich grupie zaczynały się dziać rzeczy coraz bardziej niepokojące.

Nie jest bowiem „Droga na Zachód” po prostu malowniczym opisem wędrówki. Przede wszystkim to historia o ludziach, którzy znaleźli się na wiele trudnych miesięcy w bardzo wąskim gronie i o tym, co jak to odosobnienie wpłynęło na ich życie. Na szlaku bowiem toczyło się normalne życie – kobiety zachodziły w ciążę, dzieci przychodziły na świat, ludzie umierali, ambitni próbowali wybić się i zdobyć pozycję, niezaradni załamywali. Guthrie po mistrzowsku opowiada o tym, co może stać się w człowiekiem w ciągu kilku zaledwie miesięcy, i jak wędrówka na Zachód może go zmienić – załamać lub wzmocnić. Jego bohaterowie nie są papierowi, a czytelnikowi szybko zaczyna się wydawać, że sam jest częścią tej niezwykłej grupy i podobnie jak stateczny Lije Evans zaczyna czuć się odpowiedzialny za swoich towarzyszy.

Co ważne, swoje miejsce w tej opowieści mają także kobiety. Często wyruszały one w tę niewyobrażalną podróż wbrew swojej woli, bo tak postanowił mąż lub ojciec. A przecież radziły sobie doskonale z życiem na szlaku, gotowały na ogniskach, wymyślały różne sposoby na zachowanie prywatności, opiekowały dziećmi. Guthrie dużo miejsca zostawia na historie trzech z nich, całkowicie różnych, fascynujących kobiet.

Guthrie nie tworzy mitu, jego Dziki Zachód nie jest taki, jak ten, który znamy z westernów, pomimo że krajobraz jest równie oszałamiający. Jego opowieść to historia zwykłych ludzi, którzy podjęli się czegoś niezwykłego. Za „Drogę na Zachód” nagrodzono go w 1949 roku Pulitzerem i jest to nagroda w pełni zasłużona. Dawno nie czytałam tak pełnej powieści, rozpisanej na wiele głosów, które się nawzajem uzupełniają. To książka, która pochłania i spod której uroku trudno się wyzwolić. Chciałoby się wiedzieć więcej, poznać dalsze losy bohaterów, z którymi zdążyliśmy się zżyć, dowiedzieć, jak im się powiedzie w wymarzonym Oregonie.

Na szczęście gdy zaczęłam sprawdzać, okazało się, że Guthrie napisał więcej książek o życiu amerykańskich pionierów. „Droga na Zachód” należy do swoistej trylogii, którą tworzą książki, które można czytać niezależnie, ale występują w nich te same postaci. Kolejne trzy książki opowiadają o innych ludziach, ale w tych samych czasach. Niestety, po polsku ukazała się tylko „Droga na Zachód”, najbardziej znana ze wszystkich powieści Guthriego, a przecież i tak prawie całkiem zapomniana.

„Drogę na Zachód” można znaleźć za kilka złotych na allegro. Jeśli się zdecydujecie na zakup, będzie to świetnie zainwestowane kilka złotych!


Moja ocena: 6/6

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply