Spędziliśmy właśnie cały tydzień w górach, jeżdżąc na nartach (w Zieleńcu śnieg jest zawsze, serio!), czytając książki, grając w planszówki i wędrując po polach i lasach. Dzisiaj w pracy koleżanka spytała mnie, czy nie baliśmy się złej pogody i tego, że nasza córka będzie się nudzić. Nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć.
Jeździmy z Olą po świecie od zawsze. Kiedy miała kilka lat, wchodziła z nami na górskie szczyty w Norwegii i wstawała w środku nocy, żeby zobaczyć wschód słońca nad indonezyjskim wulkanem. Bez mrugnięcia spędza 12 godzin w samochodzie albo dwa dni w pociągu. Je rzeczy, których nie potrafi nazwać, nie boi się spróbować czegoś nowego, zjada potrawy tak ostre, że wiele osób nie potrafiłoby ich przełknąć. Potrafi wymienić dziesiątki stolic, rzek, wie, jak pachnie dżungla i umie siedzieć bez ruchu, by zobaczyć szczekuszkę lub sóweczkę.
Myślicie, że mamy szczęście? Że trafiło nam się cierpliwe i zainteresowane światem dziecko? Tak uważa wiele moich koleżanek, które powtarzają, że ich dzieci nigdy by tego nie wytrzymały, zanudziłyby się, a cały wyjazd byłby męczarnią. Nie umiem stwierdzić, czy tak rzeczywiście by było, wiem jednak, że nasza córka nie urodziła się z umiejętnością jedzenia curry i spędzania wielu godzin w niewygodnym pojeździe. Nauczyliśmy ją tego.
I także ta nauka zaczęła się od książek. Książek, zabawek, map, kolorowanek – wszystkiego, co pomaga rozbudzić w dziecku zainteresowanie światem. Nawet długa podróż nie będzie nudna, jeśli dziecko będzie wiedziało, przez jakie okolice jedzie, co ciekawego czeka na nie u celu i co można zobaczyć po drodze.
Książki o podróżach
My zaczęliśmy od książek dość prostych i kolorowych. Seria o Neli, małej podróżniczce, to taka literatura podróżnicza w wersji pop. Nela jeździ po świecie i opowiada o egzotycznych miejscach. Nic szczególnego, ale dla kilkuletniej dziewczynki odkrycie, że inna dziewczynka w jej wieku może mieć takie przygody, było czymś niezwykłym. Na drugi ogień poszedł Bear Grylls w wersji dla dzieci – seria „Misja: przetrwanie” rozbudza wyobraźnię i pomaga przekształcić męczące przeżycia w ekscytujące przygody. Cudowne książki Łukasza Wierzbickiego poszerzały horyzonty, zwłaszcza kiedy przekonałyśmy się, że ten autor prowadzi niesamowicie inspirujące spotkania z czytelnikami.
Oprócz książek o podróżach, w biblioteczce mojej córki pojawiało się też wiele encyklopedii przyrodniczych i atlasów. Czytaliśmy je razem i rozmawialiśmy o tym, dokąd trzeba pojechać, żeby je zobaczyć, jak trudno się tam dostać i co zrobimy, żeby sobie z tymi trudami poradzić.
Może to zabrzmi dziwnie w moich ustach, ale książki to jeszcze nie wszystko. Tu mnie macie – mam w domu coś oprócz książek!
Puzzle, gry, kolorowanki
Rzadko widuję mój stół kuchenny w całej okazałości. Przeważnie leżą na nim setki puzzli, co zresztą spostrzegawczy czytelnicy mogli zauważyć na niektórych zdjęciach na tym blogu. Układamy całą rodziną, często angażując znajomych. Te puzzle mamy od niedawna, ale już wiemy, że będziemy je układać często, bo dawno żadna układanka nie sprawiła nam tyle radości!
Mapa świata podzielona na 1500 elementów? Okazało się, że to świetna okazja do przyjrzenia się z bliska różnym krajom, jeziorom i wysepkom. Nie dopasowujemy na ślepo, tylko analizujemy nazwy widoczne na każdym kawałku. Przy okazji jest to niezłe ćwiczenie lingwistyczne – trzeba zastanawiać się, czy dana nazwa brzmi po hiszpańsku czy raczej po rosyjsku? Wcześniej układaliśmy nieco prostsze układanki, które są świetne do nauki geografii – kto potrafi bezbłędnie umiejscowić wszystkie europejskie kraje? A jeśli Europa nie stanowi wyzwania, to może Azja? Poszczególne elementy mają kształt danych państw.
Kiedy puzzle się znudzą, można sięgnąć po grę planszową. Graliście kiedyś w Faunę? Najlepsze jest w niej to, że dorośli wcale nie mają większych szans na wygraną! Moja córka lubi także kolorować, wpisuje się zresztą doskonale w panującą właśnie modę. Mam nadzieję, że dzięki kolorowance zapamięta wreszcie, gdzie leży Sandomierz, a gdzie Zamość.
Planując podróż, zawsze włączaliśmy Olę w przygotowania. Studiowała ze mną mapy, zaznaczając miejscowości o śmiesznych nazwach. Przeglądałyśmy zdjęcia miejscowych dań, zastanawiając się, jak będą smakować. Przed każdym wyjazdem zakładałam nam obu dzienniki podróży. Na pierwszej stronie zamieszczałyśmy listę rzeczy do spakowania, a potem ja zapełniałam swój zapiskami z drogi, a Ola rysunkami. Czy jechałyśmy nad Biebrzę, czy do Toskanii, czy do Chin – Ola zawsze wiedziała, co tam warto zobaczyć i podobnie jak my, miała swoją listę rzeczy, które chce zrobić i zobaczyć. Jestem przekonana, że to właśnie dzięki temu dziennikowi i dobremu przygotowaniu dawała sobie radę nawet podczas długich i męczących tras. Oczywiście, miewała kryzysy – opowieść o jej pierwszym trekkingu w dżungli, kiedy przewróciła się na glinie i upadła na kolczasty krzew, a potem chlipała przez godzinę, pomrukując pod nosem: A mogłam jechać z dziadkami nad morze, by w sekundę zapomnieć o swoim zmęczeniu, kiedy zobaczyła wśród gęstwiny tapira, zyskała już w rodzinie status legendy. Wiadomo, że wyjazdy są męczące, dla dzieci i dla dorosłych. Ale czy to znaczy, że nie warto?
Kiedy byłam mała, o podróżach mogłam tylko pomarzyć. Godzinami obracałam globus, wyobrażając sobie, że pływam żaglówką między wyspami Mikronezji albo że wspinam się na himalajskie szczyty. Teraz świat jest inny, podróżowanie jest proste. Może warto przełamać swoje lęki i zainteresować dziecko światem? Wiadomo, nie każdy chce jechać na koniec świata, jeśli jednak wizja wyjazdu nad morze przeraża was i nie wiecie, jak zająć dziecko w trakcie kilkugodzinnej podróży, może spróbujcie przygotować je już wcześniej? Zaraźcie je miłością do świata i przyrody, a każde wakacje staną się prostsze. Trzeba tylko uwierzyć we własne dzieci i w to, że dadzą radę! Zjedzą niedobre jedzenie, jeśli będą głodne i zadowolone z siebie, wejdą na górę, jeśli będą wiedziały, po co to robią, prześpią się po namiotem równie chętnie, jak w ładnym hotelu – dajmy im tylko szansę się na to przygotować.
* * *
A może polecicie jakieś inne książki podróżnicze dla dzieci, albo zabawki, które pomogą zainteresować dziecko podróżami i światem? Przypuszczam, że pojawiło się mnóstwo nowych rzeczy, których nie znam, bo moja córka jest na nie za duża!
No Comments