dzielnica fikcji

O początkach obsesji – „Złodziejka” Sarah Waters

27 sierpnia 2015

Chcielibyście czasem móc przeczytać jakąś książkę jeszcze raz po raz pierwszy? Zdarza się z rzadka, że dostajemy od losu taki prezent. Jako nastolatka z zachwytem odkryłam, sięgając po raz drugi po „Władcę pierścieni”, że prawie nic nie pamiętam. Z rozmysłem delektowałam się lekturą, przypominając sobie fabułę po kawałku. Teraz zdarzyło mi się to po raz drugi – po prawie trzynastu latach wróciłam do książki, która zapoczątkowała zarówno moją miłość do twórczości Sary Waters, jak i narodziny obsesji na punkcie książek o epoce wiktoriańskiej.

Czytając „Złodziejkę” po raz pierwszy, zrobiłam coś, czego robić się nie powinno – opowiedziałam komuś całą akcję. Po prostu nie mogłam się powstrzymać – emocje we mnie kipiały, zaś to, co autorka funduje czytelnikowi po prostu domaga się jakiegoś ujścia. Na szczęście znalazłam słuchacza, który nie protestował, i czułam tylko lekki wyrzut sumienia. Teraz będę bardziej powściągliwa, ryzykując nawet, że powiem za mało. A najlepiej byłoby, gdybym w tym miejscu skończyła, a wy powinniście już od kilku chwil planować lekturę. I na wszelki wypadek znaleźć osobę, której będziecie mogli opowiadać o książce w trakcie czytania.

W „Złodziejce” Sarah Waters zabiera nas do wiktoriańskiego Londynu – świata złodziei, prostytutek, drobnych cwaniaczków. Flirtując nieco z Dickensem, autorka umieszcza swoją bohaterkę, Sue, w domu prowadzonym przez pana Ibbsa, skupującego ukradzione przedmioty i zręcznie przerabiającego je na coś, co można bezpiecznie sprzedać, oraz pani Sucksby, wychowującej porzucone dzieci i szkolącej je do różnych fachów. Sue jest również podrzutkiem – jej matka rzekomo chciała po nią wrócić, ale nie zdążyła, jako że w międzyczasie udało jej się trafić na szubienicę. Pani Sucksby obdarzyła ją szczególnym uczuciem i traktowała jak własną córkę. Niechętnie więc zgodziła się na rozstanie, kiedy daleki znajomy, niejaki Dżentelmen, zaproponował Sue interes życia. W zamian za doprowadzenie pewnej majętnej panny w jego ramiona, dziewczyna miała dostać więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek w życiu widziała. Choć więc nie znała wielkiego świata, zgodziła się wyjechać na wieś i zostać pokojówką dziewczyny, którą Dżentelmen miał zamiar usidlić.

Od tego zaczyna się cała historia, i zapewne już się domyślacie, że nic więcej napisać nie mogę. Mogę jedynie wyjawić, że w opowieści o złodziejce i dziedziczce kryje się znacznie więcej, niż się spodziewacie po przeczytaniu zarysu fabuły, zaś lekturę tej książki okupicie wieloma emocjami, a być może także nieprzespaną nocą. Sarah Waters pokazała bowiem w „Złodziejce” prawdziwy kunszt, bawiąc się nie tylko ze swoimi bohaterami, ale także z czytelnikiem. Mogę sobie wyobrazić jej minę podczas pisania niektórych scen!

To również bardzo zmysłowa książka, co nie zaskoczy czytelników, którzy zetknęli się wcześniej z tą autorką. „Złodziejka” jest wyjątkowo sugestywnie napisana – wszystkie te pończochy, rzadko zdejmowane rękawiczki, gorsety, te ciemne i zimne wiktoriańskie sypialnie oddziałują silnie na wyobraźnię czytelnika. Przy czym Waters udaje się uniknąć banału – jedna z najbardziej zmysłowych scen dotyczy zębów…

Zazdroszczę wszystkim, którzy lekturę tej książki mają jeszcze przed sobą! A jednocześnie cieszę się, że dzięki wznowieniu sięgnęłam po nią ponownie. Sporo zdążyłam zapomnieć, a te nieliczne rzeczy, które pamiętałam, tylko wzmagały moją ciekawość podczas czytania – wiedziałam mniej więcej, co się stanie, ale nie mogłam sobie przypomnieć, jak do tego doszło. Pamiętałam, jak się czułam podczas pierwszej lektury, ale nie byłam pewna, z jakiego powodu. Czytałam więc w emocjach, niemalże nie odkładając książki, nie zwracając uwagi na to, że jest środek tygodnia, a praca czeka. Bo to taka lektura, którą odłożyć trudno – przez te kilkanaście godzin po prostu żyje się życiem jej bohaterów, własne mając za nic.

Być może zaczęliście już znajomość z Sarą Waters od innej książki, która się wam wprawdzie podobała, ale nie zachwyciła tak, jak się spodziewaliście. Sięgnijcie po „Złodziejkę” tak czy inaczej. To chyba najbardziej spektakularna powieść tej autorki, emocjonująca i pięknie napisana. Pokochacie ją.

 

 
Moja ocena: 6/6
Sarah Waters "Złodziejka"
Tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2015

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply