fotografując za miastem

Polesie

12 kwietnia 2010

   Dobre zdjęcia nie wystarczą, aby stworzyć dobry album fotograficzny. Album powinien być jak muzyka – mieć swój rytm, tempo, melodię. Jego oglądanie powinno wciągać. Dobrze skonstruowany, nie pozwala na szybkie przewracanie kartek, zmusza do zatrzymania, nie pozwala oderwać wzroku.

Niestety, niezbyt wiele takich albumów jest wydawanych na naszym rynku. Dominują produkcje typowo komercyjne, bez zacięcia artystycznego. W przypadku albumów przyrodniczych są to najczęściej wydawnictwa krajoznawcze. Trudno się zresztą dziwić – album krajoznawczy kupi więcej osób niż album typowo artystyczny, chociaż bez wątpienia i ten rynek się zmienia. Na rynku niemieckim świetnie wydanych albumów przyrodniczych o artystycznym zacięciu jest mnóstwo, czyli musi się to opłacać. Sądzę, że i w Polsce ten rynek może się rozwinąć.

„Polesie” Krzysztofa Hejke, mimo iż zawiera sporo dobrych i kilka świetnych zdjęć, jest niestety albumem typowo krajoznawczym. Niestety z mojego punktu widzenia, bowiem po cichu liczyłam na coś odrobinę innego. Nie ulega jednak wątpliwości, że jako album krajoznawczy jest naprawdę dobry, pięknie wydany i interesujący. Polesie jest takim dziwnym regionem, w którym czas płynie inaczej. Kraina bagien i torfowisk, największych i najbardziej dzikich w Europie, po której pływają jeszcze prawdziwe dłubane łódki, pełna ruin starych pałaców, kościołów, kraina starych ludzi i starych domów. Jej polską część odwiedzałam wielokrotnie, część białoruska marzy mi się od lat i z przyjemnością odwiedziłam ją teraz z Krzysztofem Hejke. Jego album pokazuje krajobrazy i ludzi, zawiera rys historyczny, sporo ciekawostek i cytatów.

Szkoda mi trochę, że został wydany w tak standardowy sposób. Strony są często tak napakowane zdjęciami, że trudno docenić urodę poszczególnych obrazów.

Tworzenie albumu to sztuka wyboru – bardzo trudna, wiem o tym dobrze, bo brałam udział w pracach nad kilkoma albumami przyrodniczymi i przymierzam się do wydania własnego. Trudno zrezygnować z dobrych zdjęć, jednak przeważnie mniej znaczy lepiej. Zdjęcia musi mieć przestrzeń, wtedy objawia całą swoją krasę. O ile lepiej ogląda się takie strony

niż takie, które ze sobą sąsiadują bez żadnej przestrzeni rozdzielającej:

Są to jednak zastrzeżenia maniaczki zakochanej w pięknie wydanych albumach, i polującej na każdą taką nową pozycję na rynku. I obiektywnie należy przyznać, że „Polesie” jest wydane ładnie i starannie w swojej klasie. Na pewno jest to znakomite wprowadzenie do Polesia dla tych, którzy tej krainy nie znają. Sporo tu pięknych, pełnych zadumy zdjęć odsłaniających kawałek ginącego pomału świata, godnego naszej uwagi i pamięci. A jako że zdjęcia są dobrze opisane, można ten album potraktować jako pomoc przy planowaniu własnych wyjazdów. I oby w ślad za tą publikacją ukazały się kolejne, bardziej artystyczne albumy o tej magicznej krainie.

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply