dzielnica fikcji

„Syrena i pani Hancock” Imogen Hermes Gowar

13 kwietnia 2019

W oczekiwaniu na jakąś nową książkę Sarah Waters, sięgnęłam po inną, osadzoną w XVIII wieku powieść. Można powiedzieć, że Imogen Hermes Gowar napisała nam o tym, o czym Jane Austen napisać nie mogła. Nie tylko dlatego, że pisanie o kurtyzanach nie przystało, ale przypuszczam, że za wiele o ich świecie nie wiedziała. Mogłaby za to sportretować pana Hancocka – wdowca, który pragnie osiągnąć wyższą pozycję społeczną, choć nie umiałby raczej odpowiedzieć na pytanie, po co mu to.

Akcja „Syreny i pani Hancock” toczy się, przynajmniej na początku, dwutorowo. Poznajemy pana Hancocka, samotnego wdowca, który inwestuje pieniądze w okręty i robi różne interesy. Zarabia nie najgorzej, ale w jego życiu panuje pustka. Żona zmarła przy porodzie, dziecko także, a pan Hancock został całkiem sam. Dom prowadzi mu nastoletnia siostrzenica, którą pan Hancock chętnie traktowałby jak córkę, ale nie wie, czy może jej ufać, bo dziewczynka jest zbyt zależna od matki – wścibskiej i łasej na pieniądze.

Angelice Neal nie żyje się dużo lepiej, choć ona sama upierałaby się butnie, że świetnie jej się wiedzie. Dwudziestosiedmioletnia, ekskluzywna kurtyzana utraciła właśnie swojego stałego sponsora, hrabiego, który niestety pożegnał się z życiem. Angelika przyzwyczaiła się do luksusu, musi więc czym prędzej znaleźć nowego opiekuna. Czas nie jest jej sprzymierzeńcem, bo kończą się jej zarówno pieniądze, jak i młodość. Nowe wychowanki pani Chappell, wpływowej właścicielki znanego burdelu, podziwiają wyrafinowanie i pewność siebie Angeliki, ale prawdę mówiąc, urodą jej nie ustępują, i gdy tylko nabiorą trochę więcej ogłady, będą stanowić groźną konkurencję.

Losy dwojga bohaterów nie powinni się przeciąć. Pan Hancock nie bywa w domach rozpusty, a Angelika nie interesuje się mało atrakcyjnymi przedsiębiorcami, którzy wprawdzie mają pieniądze, ale w towarzystwie są nikim. Wszystko jednak staje na głowie, kiedy kapitan jednego ze statków pana Hancocka wraca z podróży i oznajmia, że sprzedał statek i wszystkie towary, by kupić panu Hancockowi stworzenie, którego dotąd nikt nie widział. Syrenę.

Syrena jest wprawdzie brzydka, zasuszona i martwa, ale w XVIII wieku londyńska socjeta łaknęła rozrywek. Chętnie płacili za obejrzenie tego curiosum, więc pan Hancock znienacka stał się naprawdę bogaty. Syrena budziła takie zainteresowanie, że trafiła w końcu do burdelu. A w ślad za nią progi tego przybytku przekroczył także pan Hancock.

Zasadnicza akcja powieści zaczyna się właśnie w tym momencie. Spotkanie Angeliki i właściciela syreny zmieni oboje, a sam tytuł książki wskazuje, w którym kierunku rozwinie się ich znajomość. Jednak, jak głosi notka wydawcy, kurtyzana jest równie niebezpieczną zdobyczą, co syrena, a prostolinijny pan Hancock może nie poradzić sobie z żadną z nich.

Imogen Hermes Gowar doskonale odrobiła lekcje i zadbała o wierne odwzorowanie epoki, jednak, podobnie jak Sarah Waters, nie chwali się przesadnie swoją wiedzą. Zadbała o realistyczne szczegóły, takie jak papiloty we włosach Angeliki zrobione z pociętego kazania, które faktycznie rozdawano wówczas kobietom lekkich obyczajów, ale potrafiła zachować umiar, nie mamy więc wrażenia, że chwali się swoją wiedzą. Z powieściami Waters łączy „Syrenę i panią Hancock” także otwartość na kwestie związane z seksem. Zaglądamy bohaterom do alkowy, przyglądamy się ich życiu erotycznemu, siedzimy w zamkniętych pokojach, sami z ich myślami. Autorka nie interesuje się tym, co się dzieje za ścianami domów ludzi posiadających ogładę i pozycję. Interesują ją ci, którzy walczą o swoją pozycję i próbują wyrwać ze świata, w którym się urodzili – kupcy, przedsiębiorcy, kurtyzany, służące. Gowar chętnie podgląda ich w sytuacjach, które Jane Austen przemilczałaby taktownie, na przykład wtedy, kiedy bardzo potrzebują nocnika. Londyński półświatek to także czarnoskórzy służący albo dziewczyna, której matka była czarna i która jest przez to osobliwością w burdelu.

Najciekawsze są w tej książce kobiety, pełne życia, zdeterminowane i ambitne. Autorka stawia interesujące pytania, choćby o to, co było dla jej bohaterem prawdziwą niewolą – los kurtyzany, zdanej na łaskę rajfurki i często brutalnych klientów, czy sytuacja żony, zależnej we wszystkim od męża? Czy miłość i prostytucja mogą iść ze sobą w parze? Próba ujarzmienia wyłowionej z morza syreny może być metaforą losu bohaterek. Syrena zwodzi jednak na manowce wszystkich, którzy ulegną jej kuszeniu. Czy to właśnie czeka pana Hancocka?

Świetnie się czyta tę książkę, choć dzieje się w niej stosunkowo niewiele. To solidna powieść historyczna, realistyczna mimo występującej w niej syreny. W XVIII wieku istnieli tacy mężczyźni, jak pan Hancock, którzy chcieli zostać dżentelmenami i wierzyli, że może im się to udać. Istniały też takie kobiety jak Angelika, kurtyzany, które zdobyły serca wpływowych mężczyzn, pokazywały się w towarzystwie i były prawdziwymi celebrytkami. Z przyjemnością spędziłam z nimi kilka wieczorów i będę czekać na kolejne książki Imogen Hermes Gowar.

"Syrena i Pani Hancock" Imogen Hermes Gowar
Tłum. Anna Dobrzańska
Wydawnictwo Albatros 2019

Moja ocena: 5/6


You Might Also Like

4 komentarze

  • Reply Qbuś pożera książki 19 kwietnia 2019 at 16:12

    Czarnoskóre osoby były aż taką rzadkością w Londynie XVIII wieku?

    • Reply padma 24 kwietnia 2019 at 20:00

      Były na pewno zauważalne i traktowane jako swoiste kurioza. No i rzadko o nich pisano w powieściach.

  • Reply Beem 15 maja 2019 at 12:26

    Dziękuję za polecenie Syreny. Jak mi się podobała! Jak dobrze się ją czytało! Uwielbiam odrobinę magii ,tak mimochodem. A sama książka jako przedmiot to edytorskie cacuszko. Te wyklejki z XVII w. tkanin (reprodukcje, nie myślcie, że tkaniny), obwoluta, nazwa druku (!). Dzięki!

  • Reply Ania 23 maja 2019 at 18:09

    Dzięki za polecenie, świetna książka, w ogóle o niej wcześniej nie słyszałam.

  • Leave a Reply