zaułek kryminalny

Gniew, czyli co się w nas kryje

13 listopada 2014

Zawarłam znajomość z prokuratorem Szackim. I muszę wam powiedzieć, że to dość dziwny związek jest. Łączy się z bezsenną nocą, ale romantyki w nim niewiele. Gniewu też nie czuję, raczej smutek.

Jest bowiem Teodor Szacki bardzo prawdziwym człowiekiem, takim nieco dziwnym kolegą, którego niby się lubi, ale do końca nie wiadomo, co w nim siedzi. A kiedy już się okaże, to żal ściska serce i inne elementy naszego ciała. Żal, że nawet taki szeryf, bezkompromisowy obrońca sprawiedliwości jest tak naprawdę zwykłym człowiekiem. Nawet on może ulec.

Nie jest tajemnicą, że „Gniew” otwiera prolog, w którym prokurator Szacki popełnia morderstwo. Nie zdradzam wam tutaj jakiegoś sekretu – czytamy o tym na drugiej stronie książki, a sam autor mówił o tym jeszcze przed premierą książki. Od początku wiemy więc, że wydarzy się coś, co zmieni szeryfa w przestępcę. Wiemy, kto zabije, ale nie wiemy, dlaczego.

Odpowiedź na to pytanie, ukryta między zgrabnie poprowadzoną, bardzo skomplikowaną intrygą kryminalną, przejmuje czytelnika smutkiem. Tytułowy gniew może ogarnąć wszystkich, a przemoc jest wszechobecna. Używa jej mąż w stosunku do żony, w rodzinie, która z zewnątrz wydaje się całkiem normalna, „zwykli ludzie, żadna patologia. Na podwórku zjeżdżalnia dla dziecka, trampolina, basenik, taki nieduży. Normalny dom.” W takich normalnych domach dzieci, kochane przecież przez oboje rodziców, bawią się jak najciszej, żeby przypadkiem nie zwrócić na siebie uwagi, nie wywołać gniewu. Przemoc jest w nas, i nawet prokurator Szacki ulegnie pokusie rozładowania gniewu. Dokonania prymitywnej zemsty, wiedząc, że niczego ona nie zmieni.

Zygmunt Miłoszewski wytyka nam nasze zakłamanie, obnaża niechęć do zainteresowania się człowiekiem, który jest obok i być może potrzebuje pomocy. W przejmującej scenie widzimy wykrwawiającą się na podłodze jednorodzinnego domku kobietę i płaczące obok dziecko, które nie rozumie, dlaczego mama nie wstaje. Płacz ten słyszą przypadkowi przechodnie, nawet zatrzymują się na chwilę, zastanawiając, czy nie zadzwonić do drzwi, ale rezygnują – nie chcą narażać się sąsiadce, która być może jest wykończona płaczem chorego dziecka i zła na cały świat. Obrywa się także prokuratorom i policji, którzy z urzędu są zobowiązani do udzielenia pomocy, ale obojętnieją, nie zauważają człowieka, który przychodzi o tę pomoc poprosić. Seksistowski slang, którym się posługują, przeraża tym bardziej, kiedy wiemy, że jest prawdziwy.

Wydawałoby się, że to smutna książka i tak w jakimś stopniu jest. Na szczęście Miłoszewski jest naprawdę doskonałym rzemieślnikiem i potrafi przytrzymać przy sobie czytelnika. Zgrabnie komplikuje intrygę, która zaczyna się niewinnie od znalezienia pozornie starego szkieletu, który okazuje się skrywać w sobie dużo tajemnic. Bawi się konwencją, nadając bohaterom absurdalne imiona i wrzucając ich w stereotypowe sytuacje, tak banalne, że aż śmieszne. Jak bowiem nie parsknąć śmiechem, gdy pojawia się patolog o nazwisku Frankenstein, o rozwichrzonej czuprynie i z dzikim błyskiem w oku? Albo gdy jeden z przesłuchiwanych to Myślimir Szcząchor? Pani doktor psychiatrii nosi nazwisko Zemsta, pojawia się też pan Poniewasz. Jest złośliwa szefowa, piękna asystentka patologa, a także profiler noszący nazwisko Jarosława Klejnockiego, innego polskiego pisarza, prywatnie przyjaciela Miłoszewskiego. Autor zaprasza nad do tej zabawy, zdając sobie doskonale sprawę, że czytelnik kryminałów jest już dobrze zaznajomiony z typowymi motywami i kliszami.

Sama intryga ma kilka słabych punktów – rzeczy, które są nielogiczne i nie zostały w żaden sposób wyjaśnione. Dobrze byłoby o nich podyskutować, jednak w recenzji, która nie powinna zawierać spoilerów, nie ma na to miejsca.

No i zakończenie! Nieco irytujące, niespotykane i zdecydowanie nietypowe! A poza tym, choć Miłoszewski twierdzi, że „Gniew” to pożegnanie z prokuratorem Szackim, furtkę pozostawia jednak dość mocno uchyloną!

Bardzo dobry kryminał, zostawiający czytelnika z wieloma sprawami do przemyślenia. Nie idźcie w moje ślady i nie czytajcie go do późnej nocy – bezsenność jest potem gwarantowana!

Moja ocena: 5/6

Tutaj możecie znaleźć terminy spotkań z Miłoszewskim w różnych miastach, a także zapisać się na newsletter dający zniżkę na zakupy w nowym sklepie internetowym wydawnictwa W.A.B., który ma wkrótce zacząć działalność.


You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply